środa, 18 czerwca 2014

Rozdział VIII


Rozdział VIII
"Początek końca, czy koniec początku?" 

Kiedy doprowadziłem siebie do normalnego stanu wybiegłem z pokoju. Tom z szyderczym uśmiechem siedział na kanapie przed telewizorem.
-Gdzie Sara?! – Zapytałem. Spojrzał leniwie na mnie i wzruszył ramionami.
-Wyszła. – Odpowiedział a mi świat się zawalił. Cholera mam deja-vu! Już kiedyś jej szukałem, zawiodłem ją.  Wybiegłem z domu i skierowałem się od razu na dworzec. Mam nadzieję, że tam ją znajdę. Jestem kretynem! Jak ja mogłem bratu pozwolić na seks?! Jak ja mogłem sobie pozwolić bym go chciał i pożądał?! Przecież nie jestem gejem, podobają mi się kobiety. Wolę cycki niż penisy. Cholera…. Dobiegłem na dworzec, ale jej nie znalazłem. Szukałem na każdym peronie, w każdej kawiarni. Cały dworzec. Znów pytałem ludzi. Wywołałem aferę. Choleraaa! Uciekłem stamtąd. Próbowałem się do niej dodzwonić. Nagle przyszła jakaś dziewczyna do mnie. Dosyć zgrabna czarnulka. Mówiła do mnie łamanym niemieckim
-Zrobić sobie zdjęcie? – zapytała. Spojrzałem na nią zażenowany. – Ty i ja? – Dodała i wyciągnęłam swój telefon Samsung.
-Pewnie. - Pokiwałem głową i ustawiłem się do zdjęcia. Nie jestem aż taką świnią, chociaż nie ukrywam…. Nie widziało mi się robienie tych głupich zdjęć. Miałem ważniejsze sprawy na głowie niż to.

Po godzinie pozowania, podpisywania i wymieniania uśmieszków w końcu udało mi się wyrwać. Kocham moich fanów, ale to jest dla mnie męczące. Jestem człowiekiem, a mam ważniejsze sprawy na głowie niż ich zdjęcia i podpisy.  Chodziłem gdzie tylko mogłem. Nie potrafiłem jej odnaleźć. Czułem się źle, czułem się zagubiony. Zrobiło mi się nagle cholernie zimno i nieprzyjemnie. Usiadłem załamany na ławce w pobliskim parku i odpaliłem papierosa. Spojrzałem z ukosa na ławkę obok mnie i zauważyłem Sarę, która rozmawiała przez telefon po polsku. Wychwyciłem tylko kilka słów. „Powrót.” , „Zdrada” „Bill” Na szczęście nic nie wspomniała o Tomie, przecież to by mnie zniszczyło. Ożywiłem się i podszedłem do niej.
-Sara kochanie. – Odezwałem się i złapałem jej dłoń. Chciała odejść, lecz ją zatrzymałem. – Poczekaj aż Ci to wyjaśnię! –  Trzymałem mocno jej nadgarstki.
- Puść mnie! – Krzyknęła, lecz nie chciałem słuchać. Zaczęła się ze mną szarpać. Wkurzyła mnie.
- Zamknij się! – W końcu ryknąłem wściekły. Spojrzała na mnie zdziwiona. Kiedy już była cicho wyjaśniłem jej wszystko.  Olała to i wstała. – Dokąd?! – Zapytałem zły.
-Nie dotykaj mnie, bo pożałujesz! – Krzyknęła. Prychnąłem. Trzymała mocno torebkę i biegła przed siebie. Biegłem za nią. Dobiegła do przejścia i wbiegła na jezdnię. Na szczęście auto wyhamowało i ona biegła dalej.
- Sara! – Krzyknąłem za nią. Dobiegłem i szarpnąłem ją za rękę. – Co Ty robisz?!
- Nienawidzę Cię! – Krzyknęła i płakała. – Zdradziłeś mnie! – Uderzyła mnie w ramię. – Pokręciłem głową.
- Przestań się drzeć! Po prostu się zamknij! Wracasz ze mną do domu i udajesz, że nic się nie stało! – Byłem zły. Potwornie zły.
- Zostaw mnie. – Powtórzyła cicho. Było jej przykro. Poniżyłem ją. Rozejrzałem się dookoła siebie. Ludzie nas nagrywali, robili nam zdjęcia. Przytuliłem ją. Poczułem wyrzuty sumienia. Zachowałem się jak skurwiel. Łzy leciały jej z oczu.
- Skarbie przepraszam. – Szepnąłem. Usiedliśmy w kawiarni. Czułem się zdruzgotany. Zjebałem. Jestem debilem, kretynem. Kupiłem jej kawę, ja nie miałem ochoty. Podziękowała i spojrzała na mnie.
- Bill to koniec, nie chcę być z Tobą. – Powiedziała spokojnie. Opuściłem głowę.
- Dobrze rozumiem. – Powiedziałem. – Jeżeli chcesz odejść, wyjdź teraz. – patrzyłem na swoje palce. Ona się zebrała i po prostu wyszła. Zostawiła mnie. Patrzyłem jak odchodzi. Minęła witrynę kawiarni i zniknęła za zakrętem. Rozpłakałem się.

-Bill! – Jęknął Tom. – Gdzie moje kanapki?!
- W dupie. – mruknąłem i poszedłem do siebie. Byłem załamany. Czułem się źle. Napisałem jej jeszcze z milion SMS, że ją przepraszam i dopytywałem czy dotrzyma tajemnicy. Cholera. Bałem się. Rzuciłem się na łóżko i myślałem nad tym wszystkim. Już skończyła się moja piękna kariera. Już skończył się zespół Tokio Hotel. Skończyło się wszystko. To już koniec…
-Billy. – Powiedział spokojnie starszy brat i usiadł obok mnie na łóżku. – Co Cię dręczy? – Zapytał i głaskał mnie po włosach.
- To już koniec… To już koniec Tokio Hotel. – Jęknąłem cicho i pociągnąłem nosem.
- Nie, to nie prawda. Mała suka nic nie piśnie. Zobaczysz. – Zniżył się i mnie pocałował w czoło.
Przytuliłem się do niego mocno. Musiałem poczuć jego bliskość. Czułem się dobrze.
- Już dobrze malutki. Śpij. – Szepnął. – Nie pozwolę nikomu Cię zranić. – Tulił mnie mocno.
-mhmhmhm – Mruczałem. W końcu odpłynąłem i po chwili usłyszałem piiiiiiip.  Jego telefon.
Po tym szybko wyszedł i zamknął drzwi. Nie wiedziałem co się dzieje, ale byłem zbyt zmęczony by za nim wyjść. Zasnąłem.

Przepraszam, że krótkie, ale lubię trzymać was w napięciu.
Kim jest nadawca SMS? Czy Sara ich zniszczy? Czy Tom nadal będzie wykorzystywał Billa? Tego dowiecie się w następnym rodziale. :)

5 komentarzy = Następna notka! 

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział VII

Przepraszam Was, że tak długo mnie nie było i była cisza na blogu, ale byłam u chłopaka i nie miałam laptopa ze sobą.  Mam nadzieję, że chociaż rozdział VII teraz poprawi Wam nastrój. ♥
4 komentarze = Nowa notka. :)

Rozdział VII

"Tommy proszę, tylko teraz."

Kiedy się obudziłem rano Toma już nie było w łóżku. Westchnąłem i się przeciągnąłem zadowolony z siebie. Zrobiliśmy to. Przeleciałem swojego brata, czuję się wyjątkowo dobrze z tą myślą. To co zdarzyło się tutaj w Paryżu, zostanie w Paryżu. Nikt nie będzie o tym wspominał. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie jego kształtnych warg i szybkiego języka, który błądził w moich ustach. Jak jego ręce delikatnie dotykały moje ciało. Jak dbały o każdy milimetr, jak całował moją szyję. Tak bardzo chciałbym by to się powtórzyło… Znów się zamarzyłem... Wziąłem głęboki oddech. Musiałem przestać na tą chwilę myśleć o wspaniałym wczorajszym wieczorze. Leniwie wstałem z łóżka i udałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro i jęknąłem. Moje oko było fioletowe. O nie, nie, nie. Tylko nie to. Pomyślałem. No tak, wczoraj dostałem pierwszy raz z pięści po twarzy. Wszedłem pod prysznic i najpierw oblałem się zimną wodą a potem dopiero gorącą. Myślałem nad wszystkim co się zdarzyło. Dopiero teraz do głowy wpadła mi myśl co powiedzieć Sarze. Mam się jej przyznać, że ją zdradziłem? Co mam jej powiedzieć? „cześć Kochanie, chcę Ci powiedzieć, że się świetnie bawimy i biorę swojego brata od tył. Lubimy uprawiać seks, nie przeszkadza Ci to?” Tak Bill brawo, oficjalnie zdobyłeś poziom Idioty…

Wyszedłem spod prysznica i niby przypadkowo podsłuchałem rozmowę Toma i Georga.
-Serio Georg nie wiem co się ze mną stało i dlaczego na to pozwoliłem. – Powiedział mój brat.
-Stary to, że jesteś gejem to żaden problem. – Powiedział i poklepał go po plecach by go pocieszyć. Ten zaś pokręcił głową.
- Nie chodzi tutaj o to, że jestem gejem. Bo dobrze wiesz, że jestem BI. – Zaczął lecz mu przerwano.
-Tak wiem, że jesteś BI. Pamiętam naszą wspólną noc. – Georg się uśmiechnął, pewnie wspominał a mnie zamurowało. Mój brat uprawiał seks z Georgiem?!
-Stary byłem wtedy kompletnie pijany! Dobrze wiesz, że… - Zaciął się i spojrzał na dłonie. Tom był cholernie zmieszany tymi wspomnieniami, ale Listing nie dawał za wygraną.
-Wiem, że dla Ciebie to nic nie znaczyło, ale chciałem Ci tylko zaznaczyć, że bycie Bi to nic złego.
-Przestań! – Krzyknął. – Tutaj nie chodzi o to, że jestem Bi, ale o to, że dałem…
-Dałeś dupy?! – Był w szoku, a mój braciszek pokiwał głową. Georg się z niego zaczął panicznie śmiać. Widziałem to zakłopotanie na jego twarzy, oraz to jak jest mu przykro.
-Od kiedy to wielki Tom Kaulitz jest stroną pasywną? – Mruczał ze śmiechu. Tom zacisnął dłonie w pięści i po prostu wyszedł. Schowałem się szybko by mnie nie zauważył. Wiedziałem, że on teraz potrzebuje czasu dla siebie. On musi pobyć ze sobą by to wszystko przetrawić. Tym bardziej ja… Mój brat i Georg.. Mój brat i ja… Co się dzieje na tym świecie? Poza tym… czego jeszcze nie wiem o swoim bracie? Sądziłem, że znam go dobrze a jednak się myliłem. Chciałbym wiedzieć dlaczego Tom  zrobił to z naszym basistą, w jakich okolicznościach.

Pół roku później.


Sam dokładnie nie wiedziałem co teraz czuję. Chodziłem przybity, schudłem. Mój brat mnie unika, a co za tym idzie nie mam nic z jego uwagi. Kiedy tylko zostajemy sami w apartamencie Tom idzie do łazienki, ogląda telewizję lub zakłada słuchawki. Ja jestem dla niego powietrzem. Mnie nie ma. On mnie nie zauważa, bo nie chce tego. Nadal nie pogodził się z tym co się stało w Paryżu. Właśnie teraz siedzimy w busie i wracamy do domu, do Berlina. Powinienem się cieszyć bo zobaczę Sarę, ale jednak będę musiał się jej przyznać do zdrady. Jestem pewny, że ona ode mnie odejdzie. Pokręciłem na to wszystko głową. Mój każdy kawałek ciała krzyczał „Idioto. Wszystko psujesz.” „Nie jesteś potrzebny” „Zabij się” „Tom Cię nie potrzebuje.” „Zraniłeś Sarę, ona odejdzie.” Te myśli nie dawały mi spokoju. Nie mogłem tak po prostu nagle przestać o tym myśleć. Teraz kiedy patrzyłem w szybę a zbliżał się październik, było zimno i padał deszcz. Mój humor zrobił się nostalgiczny. Czułem się bardzo rozdarty wewnętrznie. Pomiędzy mojego brata a moją dziewczynę. Sam nie wiem już co jest dobre a co złe. Podoba mi się Tom i on mnie podnieca, ale z drugiej strony jaki facet nie lubi kobiecych piersi? Uderzyłem się dwa razy mocno w czoło i popatrzyłem za szybę. W mojej głowie tworzą się różne scenki. Tylko dlaczego każda z nich tak bardzo rani? Dlaczego każda z nich pokazuje mi Toma otoczonego pięknymi kobietami? Spojrzałem w prawo na niego i uśmiechnąłem się pod nosem. Spał. Wszyscy spali, ale on był najpiękniejszy jak spał. Każda jego ostra rysa przekształcała się w coś nie do opisania, w coś łagodnego. Nachyliłem się, by go pocałować w ten delikatny policzek, ale się powstrzymałem. : Tom by tego nie chciał. Pomyślałem i przestałem nawet marzyć, by on znów złożył pocałunek na moich ustach. Tak bardzo chciałem tego znów, że nie umiecie, nikt nie umie sobie wyobrazić co czuję. On jest dla mnie niebezpiecznym narkotykiem. Uzależnił mnie lepiej niż heroina. Tak naprawdę czułem, że to tylko z nim chcę spędzić resztę swojego życia, że to tylko z nim chcę lądować w łóżku. Wiem to, źle, ale nie moja wina. Taki już jestem. Tak chcę i tak musi być. Potrzebuję teraz mojego starszego bliźniaka. Obudziłem go lekko.
-Tommy. –Szepnąłem. – Tommy proszę. – Marudziłem mu nad uchem.
-Tak? – Zapytał spokojnie.
-Przytul mnie. Proszę błagam, potrzebuję Twojej bliskości. – Szepnąłem by tylko on to słyszał.
-Zapomnij. – Odpowiedział. – Nigdy ode mnie tego nie dostaniesz.
-Tommy proszę, tylko teraz. Miałem koszmar. – Powiedziałem prawie płaczliwie. Czasami kłamstwo to dobra wymówka.
-Nie. Spadaj Bill. – Powiedział i obrócił się na drugi bok. Westchnąłem. Tak bardzo go teraz potrzebuję a on mnie odtrąca. To boli. To bardzo boli.
-Chcesz by mnie nie było? – Zapytałem.
-Daj mi spokój. – Szepnąl już półsennie. Mi nie pozostało nic innego jak po prostu o niego walczyć. Zgodzę się na wszystko by go mieć. Nawet jeżeli miałbym poświęcić własne życie. Potrzebuję uwagi Toma i będę ją mieć. Nieważne jakim kosztem. Po prostu muszę ją mieć! – Krzyknąłem sobie w duszy.
Cały czas próbowałem jakoś go obudzić, by mnie przytulił. Nie dawałem za wygraną, nie teraz. Bawiłem się jego dredami, do ucha szeptałem mu jak bardzo się boję. Powtarzałem by mnie przytulił to się uspokoję. Potrzebuję by mnie tulił, nic więcej tylko to. Po jakiś kilku minutach mojego marudzenia Tom się wkurzył odkrył koc
-Właź i mnie już nie denerwuj! – Mruknął. Ja zadowolony z siebie wtuliłem się w niego mocno. Tego tak bardzo chciałem właśnie.
-Dziękuję Tommy. – szepnąłem. Położyłem głowę na jego torsie i przymknąłem oczy. On zaś opatulił mnie rękoma. Teraz mogłem spokojnie zasnąć.


-Bill, Tom! – Usłyszałem głos Gustava. – Jesteśmy już w Berlinie!. – Krzyknął uradowany a ja jęknąłem. Nie chciałem tutaj wracać. Poza granicami Niemiec Tom był mój, należał do mnie. Nie miał oporów by mi się oddać. A ja lubiłem jak jeździł językiem po moim ciele, jak czasami mocniej mnie przytulił by po chwili się we mnie wbić. Zamknąłem znów oczy.
-Wstawajcie! – Krzyknął Georg.
-Zamknij ryj Listing. – Mruknął Tom. – Bill śpi, dajcie mu spokój. – Dodał. Uśmiechnąłem się na to. Mój ukochany braciszek mnie w końcu broni. Lubię jak on mnie broni.
-I tak musicie wstawać, bo zaraz wysiadacie. – Uśmiechnął się łagodnie Gusti.
-No to zaraz go obudzę, albo zaniosę śpiącego. Bill nie spał prawie całą drogę, więc należy mu się teraz sen. – Tom powiedział spokojnie i zapadła cisza w aucie. Bliźniak powoli wstał i ułożył mnie na fotelach tak bym dalej spał. Naprawdę czułem się zmęczony, więc położyłem jeszcze głowę na poduszkę by przysnąć.
-Stary nie chcę się między was wpieprzać. – zaczął Listing. – Ale czy łączy Cię coś z Billem?
-Co masz na myśli? – Wyczułem, napięcie ze strony Toma. Nastała niezręczna cisza, nikt nie chciał nic mówić. Tom ciężko oddychał. Słyszałem jak mocno jego bicie serca przyspieszyło.
-No chodzi mi o to czy uprawiasz seks z Billem. – Powiedział w końcu. – Dziś myślałem nad tym wszystkim, nada waszą dwójką. Widzę jak siebie zaczepiacie, rozmowy, które przeprowadziłem z Tobą ułożyły mi się w całość, kiedy zauważyłem dzisiaj jak śpicie.
-O czym Ty mówisz!? – Tom się ewidentnie denerwował. Gustav próbował załagodzić sytuację.
-Jak spaliście razem, to wyglądaliście jak para. Poza tym, oboje zawsze znikacie w tym samym czasie, zawsze wracacie zadowoleni. – Powiedział. – Jeżeli coś między wami jest możecie powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi, jesteśmy zespołem. – Dodał. Wstałem i popatrzyłem po wszystkich. Chwilę zatrzymałem wzrok na bracie.
-Tak uprawiamy seks! – Powiedziałem. – Kocham mojego brata! – Było mi lżej, że to powiedziałem. Jest mi lepiej. Popatrzyłem po wszystkich. Gusti się uśmiechnął a Georg poklepał Toma po ramieniu. Ten ostatni wyglądał jakby miał wybuchnąć złością, lub kogoś zabić. Pożałowałem swoich słów. Odsunąłem się kawałek.
-Tommy? – Spojrzałem na niego.
-Bill. – Spojrzał mi w oczy. – Zjebałeś. – Pokręcił głową.
-Przecież to nic złego! Przecież mówiłeś, że mnie kochasz! – Krzyknąłem w jego stronę. Łzy napłynęły mi do oczu. Mój świat właśnie rozsypał się na miliony kawałków. Bałem się, że go stracę. Nie mogłem na to pozwolić, chciałem coś powiedzieć, ale bus się zatrzymał.
-Dom. – Westchnął Tom. – W końcu. – Pożegnał się z chłopakami i zabrał swoje bagaże. Zrobiłem to samo, ale byłem cholernie smutny. Spieprzyłem sprawę i dobrze o tym wiedziałem.  Minąłem Toma w wejściu, spojrzałem na niego.
- Jeszcze będziesz mnie błagał bym do Ciebie wrócił! – powiedziałem do niego i wszedłem do środka z uśmiechem. Rozejrzałem się po domu, mojej Sary nie było. Pewnie była w pracy. Poszedłem do sypialni by się rozpakować. Zobaczyłem za sobą Toma.
-Proszę bardzo, chcesz się przekonać do czego jestem zdolny? – Zauważyłem, że jest zły i jeszcze bardziej mnie to podnieciło. Uśmiechnąłem się szeroko. Wiedziałem, że wywołam w nim uczucia, które zbyt długo trzymał w sobie.  Przygryzłem wargę i pokazałem dolną kuleczkę mojego kolczyka. Tom podszedł do mnie zdecydowanym krokiem i przygwoździł do ściany.
-Słuchaj mój malutki braciszku. – Pocałował moją szyję tak, że zmiękły mi nogi. – Dlaczego robisz wszystko bym był zazdrosny? Dlaczego sądzisz, że bym pozwolił Ci odejść? – Zapytał a ja nie byłem w stanie mu odpowiedzieć. Dreszczyk emocji, ból, strach, podniecenie. Tyle emocji było we mnie, że po prostu poddałem się starszemu i silniejszemu. Oddałem mu władzę.
-Ohh Billy. – Pocałował mnie i wdarł się w moje usta. Odwzajemniłem to. Nasze języki teraz się bawiły i razem tańczyły wspólny taniec. Jego silna dłoń rozerwała moją koszulkę i dotknęła mojego lewego sutka. Jęknąłem na to, lecz Tom od razu mnie uciszył. Wplątał swoją dłoń w moje włosy a ja wiedziałem, że mam przed nim klęknąć. Tak więc też zrobiłem. Spojrzałem na niego z uśmiechem i zabrałem się za rozpinanie rozporka, lecz on mnie powstrzymał i szarpnął za włosy.
-Pozwoliłem Ci mnie dotknąć? – Zapytał. Pokręciłem głową. Uśmiechnął się na to sam rozpiął spodnie i jego członek już twardy i gotowy do akcji wyskoczył z czarnych bokserek. Wiedziałem jakie jest moje zadanie w tym momencie więc ułożyłem się wygodnie i wziąłem go do ust cały czas obserwując mojego brata. Był zadowolony, że go posłuchałem. Poruszałem ustami w górę i w dół pomagając sobie przy tym ręką. Tom odchylił głowę do tył. Wiedziałem, że zaraz dojdzie bo jest mu przyjemnie. Jednak przerwał i się do mnie uśmiechnął.
-Zabawimy się trochę. – Z tylnej kieszeni spodni wyjął czarną opaskę i zawiązał mi ją na oczy.
-Czy to konieczne? – Zapytałem niepewnie. Nie lubię nic nie widzieć.
-Cii zaufaj mi skarbie. – Złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Zaufam mu. Przecież mu ufam, on nie zrobi nic by mnie zranić. Jestem tego pewny. To tylko zabawa, a może się okazać przyjemna. Myślałem sobie.
-Billy połóż głowę na podłodze i wypnij tyłek. – Powiedział. Zrobiłem tak jak chciał i poczułem jak jego ręka przesuwa się po moim kręgosłupie w dół. Dotykał moich pośladków i mojego członka. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-Ohh Tommy. – Jęknąłem, lecz mnie uciszył. Lubiłem jak się tak ze mną drażni, im więcej mnie całował po szyi, dotykał mojego ciała tym bardziej byłem pewny, że go chcę i, że go kocham.
-Proszę wejdź we mnie, zrób to! – Krzyknąłem w końcu w desperacji kiedy bawił się moim wejściem. Wkładał palec, potem drugi i je wyjmował.
-Już braciszku. –Mogłem wyczuć, że się uśmiecha. Wstał i podszedł do szafki. Pewnie wyjął
lubrykant, bo poczułem jak zimne coś dotyka mojego ciała. Po chwili rozprowadził żel w okolicach, w których był najbardziej pożądany.
-Gotowy Billy? – Zapytał.
-Tak. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Tom jednym pewnym ruchem wbił się we mnie a ja krzyknąłem. Nie byłem gotowy, że to będzie tak szybko. Zaczął się poruszać we mnie. O cholera! Rozstawiłem nogi i położyłem głowę na ziemi. Zacisnąłem pięść i przygryzłem wargę.
-Krzycz! – Zażądał więc tak robiłem. Krzyczałem głośno jego imię. –Ohh Tom! O tak! Jesteś tym jedynym! Najmocniej Cię kocham! Ahhh taaak! – Byłem bardzo blisko spełnienia, gdy usłyszałem głos otwieranych drzwi.
-Bill?! Tom?! – Usłyszałem głos… Sary… O kurwa.
-Wypierdalaj szmato. – Krzyknął Tom i nadal się poruszał. W tym momencie cała ochota na seks mi zeszła. Nie odezwałem się, nie widziałem czy wyszła czy nie, ale znów odpłynąłem bo moim ciałem zawładnął orgazm, Tom doszedł zaraz po mnie zostawiając we mnie ślady.
-Dobra robota. – Powiedział uderzając mnie w pośladek. Zapiekło aż jęknąłem i zasyczałem. Nie takiej sytuacji się spodziewałem. Nie takiego obrotu sprawy. Tom jakby nigdy nic wyszedł z siebie zadowolony a ja leżałem na podłodze z zawiązanymi oczami i opuszczonymi spodniami. Teraz to dopiero mam przejebane…

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział VI

Dzięki wszystkim za te cudowne komentarze i opinie! Dziękuję, że jesteście tutaj ze mną. Dziś wstawiam Wam już VI rozdział przygód Kaulitzów!
Enjoy.
Zapraszam do pozostawienia komentarza, dla Ciebie to chwilka czasu a dla mnie dużo znaczące słowa. :)
Dziękuję!

Rozdział VI

" tak! Niżej! Mocniej ! "



Siedziałem w naszym wygodnym pokoju. Denerwowało mnie to, że jest jedno łóżko więc jeden z nas będzie spał na kanapie. Włączyłam laptopa i uruchomiłem skype’a. Chciałem pogadać chwilę z Sarą.
-Cześć kochanie. – Uśmiechnąłem się szeroko kiedy zobaczyłem jej zaspaną twarz, bez makijażu i w mojej bluzce. – Jak tam? Co tam? Co robisz? – Zasypywałem ją pytaniami. Uśmiechnęła się na to.
-Właśnie szykuję się do spania, a co mój książę będzie robił?
-Ja właśnie siedzę w naszym apartamencie. – Uśmiechnąłem się i pokazałem jej wielkie małżeńskie łoże.
-Łał jakie świetne. – Zaśmiała się słodko. Pogadaliśmy jeszcze z jakieś dziesięć minut i moja ukochana położyła się spać. Ja sam nie czułem się zmęczony więc przeglądałem jakie gry miałem na laptopie. W tym momencie to nawet głupie systemowe gry były interesujące. Zacząłem myśleć o sobie i Tomie. Gdybyśmy tworzyli parę jakby to było. Pomimo wszystko ciągnie mnie do niego. Zranił mnie, o mało nie zrujnował mi życia, ale podnieca mnie fakt co my we dwoje możemy robić i takiej przyjemności nie da nam żadna kobieta. Pokręciłem głową na to i skupiłem się znów na grze.
Jednak nie nagrałem się dużo, po jakiś dwudziestu minutach zakończyłem rozgrywkę w karty gdy usłyszałem jak mój brat wchodzi do apartamentu. Westchnąłem i wyszedłem do niego.
-Tom… - Zacząłem niepewnie jakbym nie wierzył w to co robię i słuszność sprawy.
-Tak braciszku? – Podszedł do mnie blisko z kpiącym uśmieszkiem. Zrobiłem krok do tył.
-Idziesz dziś na imprezę? – Zapytałem bo spanikowałem z innym pytaniem.
-Idę a co, też chcesz iść? – Kiwnąłem głową, że tak.

Nie wierzyłem w to co zrobiłem, ale właśnie teraz jedziemy limuzyną całym zespołem do jakiegoś lokalu. Nie byłem zadowolony z mojej decyzji, ale przeżyję. Spanikowałem z pytaniem do brata i teraz mam za swoje. Będę patrzył z zazdrością jak On obraca jakieś laski. Spojrzałem na niego jak siedział w tym aucie. Szeroko rozłożone nogi, cwany uśmieszek i rozbiegane świecące oczka. Już wiedziałem o czym Tom myśli i zmartwiłem się, że to nie ja jestem obiektem jego westchnień. Chciałem by mnie całował, by znów przede mną klęczał, by zabawiał się ze mną. Poza tym lubię jak Tom jest zazdrosny, wtedy okazuje mi najwięcej dobrych uczuć na swój sposób, ale okazuje. Dojechaliśmy pod jakiś bar i uśmiechnąłem się sam do siebie. Czas na prowokację mojego brata, a zrobię to z przyjemnością. Georg i Gustav wysiedli pierwsi potem ja zgrabnie zakręcając tyłkiem przed Tomem, który wstrzymał powietrze. Ucieszyłem się w duchu na to. Mam go w garści. Weszliśmy do klubu. Chciałem się zabawić skoro już tutaj jestem. Napisałem do Sary sms by się na mnie nie wkurzała „Jesteśmy w barze. Dostałem nakaz zabawy od menagera więc nie denerwuj się jak znajdziesz zdjęcie moje w gazecie z jakąś dziewczyną. Kocham Cię bardzo mocno.” Małe kłamstewko, ale nikt się o tym nie dowie, a dużo może się przez to zadziać dobrego. Jedno małe niewinne kłamstewko. Usiadłem przy naszym stoliku i od razu zamówiłem drinki dla wszystkich.
-Bill nie za szybko? – Wtrącił się Tom. Pokręciłem głową.
-Nie, jest dobrze. – Uśmiechnąłem się. Kelner przyniósł nam po drinkach i wypiliśmy za nasz wspólny pierwszy wypad przed trasą koncertową. Po chwili wypiliśmy szybko drugiego i trzeciego. Zrobiłem się bardziej odważy i podszedłem do jakiejś kobietki. Ładna blondynka, celowo z nią flirtowałem by zadziałać na nerwach bratu. Widziałem jego zazdrość, każdy jego ruch był przepełniony niechęcią. Ja, jego młodszy braciszek teraz należałem do jakiejś kobiety. Naprawdę dobrze się bawiłem z Katie, bo tak miała na imię. Rozmowa niezbyt nam się kleiła, ale chociaż była ładna. Leciała na to, że jestem Billem Kaulitzem. Jakoś teraz mnie to nie ruszało. Chciałem się po prostu zabawić sposobem mojego brata. Wypiłem kolejnego drinka. Powoli huczało mi w głowie od myśli. Zaciągnąłem blondynkę do kibla i się z nią zacząłem całować. Bałem się w sumie tego, ale nie było odwrotu. Liczyłem, że zaraz pojawi się Tom i ją stąd zabierze i to jego będę całować. Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie, dotykałem ją po jej ciele. Miała naprawdę wspaniałe kształty, ale to wolałem męski tyłem teraz ściskać. Po chwili drzwi do łazienki się uchyliły i wpadł tutaj Tom. Odsunąłem się od blondi i spojrzałem na niego z lubieżnym uśmiechem.
- Co tu się do cholery dzieje?! – Krzyknął. Spojrzałem na niego prawie niewidzącym wzrokiem, jednak alkohol uderzył mi do głowy.
-  Szybki seks braciszku. – Powiedziałem i się zachwiałem.
- Wyjdź. – Mruknął do niej a mnie mocniej przytrzymał. Spojrzałem na niego i lekko przygryzłem wargę. Uwielbiam go prowokować. Kobieta posłusznie wyszła a ja zarzuciłem mu ręce na szyję.
- Bill! – Warknął zły.
- Nie chcesz tego? Tom wiem, że chcesz. – Powiedziałem i ręką dotykałem go po ramionach a usta przybliżyłem do jego ust i zjechałem na szyję całując go. Przeszedł go dreszcz a w spodniach poczułem problem. U niego też to się pojawiło.
- Bill nie tutaj. – Powiedział. – Mogą być kłopoty jak ktoś nas zobaczy. – Dodał szeptem.
- Daj spokój mówiłeś, że chcesz mnie pieprzyć masz okazję. – Zaciągnąłem go w stronę jednej z kabin.
 – Chcę tego nawet nie wiesz jak mocno, ale nie tutaj. – Odepchnął mnie. Spojrzałem na niego załamany i wyszedłem stamtąd i wybiegłem z klubu. On już mnie nie chce… Poświęcam się dla niego a on mnie po prostu odpycha. Chciałem płakać i zapaść się pod ziemię. Robię z siebie dewianta a on mnie nie chce. To za dużo. Biegłem przed siebie po tym cholernym mieście i wracałem w stronę hotelu. Jednak po chwili stanąłem na środku drogi i usiadłem na chodniku ze zmęczenia. Nie mogę długo biegać. Nie lubię sportu…
Zauważyłem z daleka dwóch chłopaków, którzy szli w moją stronę.
-Czyż to nie ten sławny Bill Kaulitz? Cholerny Bill Kaulitz z pedalskiego zespołu Tokio Hotel? – Zaczął jeden z nich po francusku. Usłyszałem jedynie Bill Kaulitz i Tokio Hotel. Nie rozumiałem ani słowa więc po prostu patrzyłem na nich. Widać, że mieli sporo siły, albo wyglądali tylko na napompowanych łysych idiotów. Nie odezwałem się, nie chciałem kłopotów. Jeden już mam. – Odrzucenie mojego brata.
-Języka w mordzie zabrakło? – Powiedział drugi już w moim ojczystym. Dalej siedziałem cicho, liczyłem na to, że mnie puszczą kiedy zobaczą, że nie szukam guza a po prostu drogi do domu.  Jednak oni nie chcieli odpuścić i po chwili poczułem pięść jednego z nich na mojej delikatnej twarzy i bolesne spotkanie z podłogą. Syknąłem z bólu. Próbowałem wstać lecz było mi ciężko. Poczułem, że ktoś mnie szarpie za bluzkę, tym razem nie dawałem za wygraną i również zacząłem wymachiwać rękami. Bardziej to wyglądało jakbym odganiał muchy niż się bronił, ale zawsze coś. W końcu zacząłem głośno wołać o pomoc. Możliwe, że ktoś by mnie usłyszał. To duże miasto i na pewno ktoś wie gdzie jestem,ktoś tutaj chodzi więc może zaraz przyjedzie policja? Znów mnie uderzyli w twarz i upadłem. Bolało jeszcze mocniej niż za pierwszym razem. Krzyczałem, płakałem, biłem i plułem by mnie zostawili. Chciałem do Toma. Chcę do niego się przytulić. Chcę być bezpieczny.
-Tom! – Krzyczałem. – Tom pomóż mi!
Dwójka tępawych osiłków się zaśmiała. – Zobacz Julien woła swojego brata. Na pewno mu ten pseudo dziwkarz pomoże. – Zaczeli się śmiać a ja płakałem. Po prostu płakałem. Mój makijaż się rozmazywał więc wyglądałem teraz okropnie.
-Tom! Bitte… - leżałem skulony na ziemi i tak prosiłem by mnie ratował.
Po chwili ktoś tych dwoje spłoszył, bo usłyszałem tylko słowo „Spierdalamy.” Pokręciłem głową i zamknąłem oczy.
Ktoś tutaj do mnie podbiegł i kucnął koło mnie.
-Bill. Bill otwórz oczy! – Usłyszałem głos mojego brata. Jego dłoń dotykała mojego policzka. Syknąłem, bo bolało.
-Tommy? – Mruknąłem cicho. – Tommy to Ty? – Powtórzyłem.
-Tak mały, to ja. – Wziął mnie na ręce i niósł w stronę postoju taksówek. Wtuliłem się w niego i poczułem szczęśliwy, że mam go blisko. Teraz jestem bezpieczny.
-W coś Ty się wplątał? – zapytał. Pokręciłem głową i powiedziałem mu wszystko. Nakrył mnie swoją bluzą. Miałem rozszarpaną bluzkę i wyglądałem jak demon ciemności. Nie chciałem spać, przestałem płakać. Cieszyłem się, że mam tutaj swojego obrońcę. Weszliśmy do naszego apartamentu a raczej ja zostałem wniesiony. Czułem się jak król. Mam swojego obrońcę i służącego.
-Bill co Ci strzeliło do głowy iść z tą blondynką do toalety? – Zapytał poważnie, ale wyczułem, że targają nim skrajne emocje takie jak zazdrość, upokorzenie i smutek. Położył mnie na naszym dużym małżeńskim łóżku. Uśmiechnąłem się do niego.
-Chciałem byś był zazdrosny. Bardzo lubię jak jesteś o mnie zazdrosny. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Chciałeś ją przelecieć by wywołać u mnie zazdrość? – Zapytał z niedowierzaniem. Pokiwałem głową dumny z siebie, że wpadłem na taki pomysł. Nawet moje podbite oko mi już nie przeszkadzało w tym wszystkim. Najważniejsze było to, że Tom mnie uratował a teraz jesteśmy razem w sypialni.
-Dlaczego chcesz bym był zazdrosny? – Zapytał.
Tutaj musiałem się chwilę zastanowić. – Bo Cię kocham. – Powiedziałem. Tom się uśmiechnął i położył się obok mnie na łóżku i dotknął za tyłek. – A to lubisz? – Przygryzł wargę a mnie aż ścisnęło w środku i rzuciłem się na niego jak zwierzyna na mięso. Całowałem go namiętnie i usiadłem na nim okrakiem.
-Billy… - jęknął. – Tak bardzo Ciebie chcę. Zrozum! – Mruczał kiedy zjechałem ustami na jego szyję.
-Wiem Tommy. Ja też. – Odpowiedziałem i zdjąłem jego koszulkę rzucając ją gdzieś po sypialni. Schodziłem niżej całując go. Lubiłem słuchać jak pomrukuje z zadowolenia i jęczy. Zdjąłem spodnie z jego pomocą i bez zbędnych głupich zabaw od razu wziąłem jego męskość do ust. Teraz się cieszyłem, że mam kolczyka w języku bo dodatkowo dawał mu przyjemność. Był zdziwiony tym co zrobiłem a ja się uśmiechnąłem do siebie i robiłem mu dobrze. Trzeba było go przygotować do zabawy.  Każdy ruch wykonywałem dokładnie by sprawić mu przyjemność.
-Ohh Billy! O tak! Niżej! Mocniej ! Ssij! – Wydawał mi krótkie komendy a ja je spełniałem. Drugą dłonią zjechałem do jego wejścia i wsunąłem w niego palec. Podobało mi się. Podniecał mnie widok mojego brata z rozłożonymi nogami przede mną.
-Bill! – Krzyknął kiedy włożyłem drugi i trzeci palec. Uciszyłem go.
-Odwróć się i wypnij. Czas na zabawę.- Powiedziałem. Zrobił to o co go prosiłem a sam wstałem by wziąć lubrykant by było nam łatwiej. Wycisnąłem troszeczkę na rękę. Posmarowałem jego wejście i dałem lekkiego klapsa w tyłek. Zamruczał zadowolony a ja się uśmiechnąłem. Wmasowałem trochę maści na mojego członka i jednym pewnym pchnięciem wszedłem w Toma. Przez chwilę się zatrzymałem by się do mnie przyzwyczaił i ruszałem się co chwilę szybciej. Nie wierzę, że to robię. Posuwam własnego brata i to mi się podoba.
-Billy! – Jęczał kiedy zacząłem się wysuwać i wsuwać dosyć szybko.
-Krzycz maleńki. – Powiedziałem i czułem, że nasze orgazmy przyjdą szybciej. To takie cudowne uczucie. Spojrzałem na niego leżał z zamkniętymi oczami a jego ręka była na jego penisie. W końcu sam go złapałem i zacząłem poruszać ręką braciszka po członku. Jęczał i krzyczał był coraz bliżej. W końcu on doszedł pierwszy a biały płyn pojawił się na mojej dłoni.  Tom opadł zmęczony a ja szybkimi zdecydowanymi ruchami doszedłem zaraz po nim z dzikim krzykiem. Opadłem obok niego z szerokim uśmiechem. Tom mnie zaczął całować.
-Zrobiliśmy to! – Uśmiechał się szeroko i całował mnie. Zrobiliśmy… Przeleciałem własnego brata. O konsekwencjach pomyślę kiedy indziej. Teraz pocieszę się tym, że właśnie Tom leży wtulony w moją klatkę piersiową. 

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział V

Cześć wszystkim! Zapraszam już na V odcinek.  ♥
Proszę o oceny i komentarze. 
Dziękuję!

Rozdział V
"
Kocham Cię i nie pozwolę Ci odejść"


Dlaczego mi się to trafiło?! Dlaczego to musiałem być ja?! Przecież jest tyle ludzi na świecie, dlaczego to ja oberwałem najbardziej!? Popatrzyłem na telefon, była 3 w nocy. Nie mogę tak leżeć w ciepłym domu, kiedy wiem, że Sara wyszła i nie wiem gdzie jest. Przecież jak coś się jej stanie to będzie moja wina! Moja wina! Muszę ją znaleźć! Muszę się upewnić, że ona jest bezpieczna! Wstałem i ubrałem szybko spodnie i koszulkę. Nie martwiłem się teraz sobą a nią. Błagałem Boga by nic się jej nie stało, by wszystko było w porządku. Przeklinałem siebie, że pozwoliłem by ona odeszła, by odeszła gdy jest późno. Skończony kretyn. Lepiej by było gdyby Cię nie było. Pomyślałem. Mieli rację, nie potrafię kochać nikogo innego niż siebie. Nie zadbałem o nią. Robiłem wszystko by tylko to mi było dobrze. Wybiegłem z domu i biegłem przed siebie jakbym chciał przed czymś uciec, ale przed czym? Przed sobą? Przed moim sumieniem? Sam nie wiem… Głosy w mojej głowie nie dawały mi spokoju. Zraniłem ją, zepsułem to co między nami było. A naprawdę ją kochałem. Bardzo mocno. Jak można być tak głupim? Zadzwoniłem do niej i chyba napisałem z milion SMS. Nie odpisywała, ani nie odbierała. Nie chciała mnie znać. To bolało, świadomość, że ją straciłem raniła moje serce… Zatrzymałem się przed sklepem, który był czynny 24h. Wszedłem tam i sam nie wiem po co. Kupiłem sobie papierosy i zapaliczkę. Wyszedłem w pośpiechu i spojrzałem na to co mam w ręce. Usłyszałem krzyk kobiety z parku. Pobiegłem w tamtą stronę już przestraszony, że to krzywda dzieje się mojej kobiecie. W głowie układały mi się najczarniejsze scenariusze, biegłem ile sił w nogach. Kiedy tam się znalazłem spojrzałem jedynie na szczęśliwych zakochanych, którzy wracali z imprezy. Odetchnąłem z ulga, że to jej się krzywda nie dzieje, ale z drugiej strony byłem zawiedziony bo nie miałem punktu zaczepienia. Podszedłem do nich pokazując telefon.
-Widzieliście może tą kobietę? – Zapytałem. Nic bym nie stracił a mogę zyskać. Dziewczyna przyjrzała się zdjęciu.
- Niestety nie. – Odpowiedziała. Podziękowałem i odszedłem. Już nie wiedziałem co mam robić. Poza tym usłyszałem komentarze „Ej to Bill Kaulitz” „O Boże Bill!” „Jest późno, co on tu robi?”  Szukam swojej godności kurwa. Odpowiedziałem w myślach. Chociaż i na nią za późno. Westchnąłem i wyszedłem z parku. Skierowałem się w stronę dworca. Może poszła na pociąg do Polski? Może właśnie tam jest? Powinienem jej szukać po Polsce? A może jest gdzieś w drugiej części Berlina? Błagam, niech mi ktoś ją pomoże znaleźć… Zadzwoniłem do niej jeszcze raz. Brak sygnału. Usiadłem bezradnie pod dworcem i płakałem.
-Bill w porządku? – Zapytała jakaś dziewczyna. Popatrzyłem na nią z nadzieją, że to Sara, ale to była jakaś blondynka. Westchnąłem i pokręciłem głową. – Co się dzieje? – Dopytywała.
-Widziałaś ją może? – Pokazałem zdjęcie. Pokiwała głową.
- Jest na dworcu, czeka na pociąg. – Ożywiłem się. – Jest na peronie.
-Dziękuję! – Krzyknąłem i pognałem do środka. Błagałem Boga by ją znaleźć, by nie było za późno.
Po około 15 minutach latania po dworcu i pytania ludzi o nią dotarłem. Spojrzałem na nią siedziała zapłakana na krześle. Obok były walizki i kawa. Klęknąłem przed nią.
-Sara skarbie. – Zacząłem spokojnie. Wystraszyła się, ale po chwili widziałem radość w jej oczach. – Zanim coś powiesz daj mi się wytłumaczyć. – Szepnąłem.
- Bill chcę wrócić do domu. Nie mogę tutaj być, nie mogę być z Tobą. Wiesz, że Twój brat ma rację. –Jej oczy napełniły się znów łzami.
- Nie skarbie to nie prawda. – klęczałem przed nią a dłońmi ocierałem łzy z policzka. – Sara posłuchaj mnie. Kocham Cię jak nikogo innego. Jesteś dla mnie najważniejsza. Proszę Cię nie zostawiaj mnie przez żałosne słowa mojego brata. – Złapałem jej dłoń i złożyłem na niej delikatny pocałunek. – Nie chcę nikogo innego. Nigdy nie zrobiłem nic by Cię zranić. Proszę Cię skarbie. Kocham Cię. – wszystko to mówiłem patrząc jej w oczy.
-Bill. – szepnęła ledwo. – Nie wiem czy umiem. Nie mogę mieszkać z wami… Nie potrzebujesz mnie.
-Sara! – Lekko uniosłem głos na co ona się skuliła. – Przepraszam skarbie. – przytuliłem ją mocno do siebie. – Potrzebuje Cię. Potrzebuję Cię bardzo mocno. Proszę wróć. Błagam kochanie moje. – szeptałem. Nie mogę jej stracić. Już i tak moment, że nie było jej przez te kilka godzin był przerażający. Na peron wjechał pociąg.
-To mój. – Powiedziała i wstała. – Musimy się pożegnać. – Spojrzała mi w oczy. Zaszkliły mi się oczy. Nie! Nie! Nie! Idioto zatrzymaj ją. Kochasz ją. Potrzebujesz jej!
-Sara błagam Cię. Zastanów się. – Szepnąłem.
-Bill wiem co robię. Zadecydowałam. To jest najlepsze wyjście. –Odpowiedziała i złapała bagaże idąc w stronę pociągu.
-Błagam Sara nie! – Krzyknąłem i padłem na kolana. – Przyznaje, jestem idiotą! Jestem kretynem! Jestem żałosny! Ale to właśnie dzięki Tobie zacząłem czuć się jak ktoś ważny i to nie ze względu, że jestem sławny. Dzięki Tobie zrozumiałem, że jestem coś wartym człowiekiem. Wiem,że kocham i to Ciebie kocham! – Krzyczałem każde słowo by każdy obecny słyszał. – Sara błagam Cię! Nie zostawiaj mnie. Nie mogę być sam. KOCHAM CIĘ! – Patrzyłem zapłakany. Zatrzymała się i widziałem jak walczy ze sobą. W końcu się odwróciła spojrzała na mnie jakby z litością.
-Nie. Bill to koniec. Musisz się z tym pogodzić. – Powiedziała i wsiadła do pociągu. Wziąłem się na odwagę podbiegłem do niej szarpnąłem za rękę by ją odwrócić. Złapałem ją w ostatnim momencie zanim zrobiła krok do przedziału.
-Kocham Cię i nie pozwolę Ci odejść. – Powiedziałem i zacząłem ją całować. Bałem się czy mnie odepchnie, ale na szczęście tego nie zrobiła. Odwzajemniła! Ona mnie pragnie!
-Ja Ciebie też kocham. – W końcu powiedziała. Trzymałem ją mocno w ramionach.
-Błagam nie zostawiaj mnie. Nie chcę żyć bez Ciebie. – Szepnąłem. – Jeżeli mnie zostawisz zabiję się. Rzucę się pod pociąg. – Dodałem.
-Ale… - zaczęła lecz uciszyłem ją pocałunkiem. Jej pociąg odjechał a ja szczęśliwy nadal ją całowałem.
-Wróćmy do domu. – Powiedziałem. Kiwnęła nieśmiało głową. Widziałem, że się boi. Tylko nie wiedziałem czego. Mi zaufać? Czy reakcji Toma? Sam się jego bałem. Mój brat jest nie przewidywalny. Nikt nie wie co on zrobi kiedy się wkurzy. Uderzy mnie? Powie, że mi obciągnął? Powie, że ja to zrobiłem mu? Chyba nie jest na tyle głupi?


Wróciliśmy do domu. Była 5;30 am. Nie opłacało się spać bo o 7 wyjeżdżaliśmy w trasę. Naprawdę się cieszyłem z tego powodu… Rozłąka. Szczególnie teraz kiedy dopiero co ją odzyskałem.
-Kochanie chcesz coś pić? – Zapytałem.
-Herbatę poproszę. – Odpowiedziała prawie szeptem, gdyby nie to, że jestem doskonałym słuchaczem pewnie bym nie usłyszał. Widzę, że się boi, że ona nie chce tutaj być.
-Czego się boisz? – Zapytałem. Spojrzała na mnie.
-Toma. – szepnęła jakby jej głos miał go obudzić i rozwścieczyć.
-I prawidłowo, że się mnie boisz. – Zszedł na dół mój brat. Stanąłem koło Sary w pozycji obronnej. Nie pozwolę by stała się jej krzywda.
-Czego chcesz Tom? – Zapytałem najbardziej chłodno jak potrafię. Wzruszył ramionami i minął nas bez słowa.
-Sara zapamiętaj jedno, jeszcze mnie popamiętasz. To dopiero początek Twojego nędznego życia. Pożałujesz dnia, w którym poznałaś mojego brata.
- Tom! – Krzyknąłem. Nie mogłem tego znieść. – Opanuj się! Zostaw ją w spokoju! Sara nie zrobiła Ci krzywdy, przestań się odgrażać. – Złapałem mocniej jej dłoń by dodać jej otuchy, ale na nie wiele to dało. Bała się, czułem to. Mój brat jedynie się zaśmiał i poszedł na górę. Pokręciłem na to głową.
-Kretyn. – Powiedziałem i przytuliłem ją do siebie. – Będzie dobrze. Po trasie będzie lepiej. Zaufaj mi. – Szepnąłem i spojrzałem w jej cudne niebieskie oczęta. Złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach.
-Chodź bo idę się spakować na trasę. – Uśmiechnąłem się. Kiwnęła głową i poszliśmy do sypialni. Pomagała mi się pakować. W końcu się uśmiechnęła. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć. Musiałem mieć pamiątkę na tak długi wyjazd. Mam dużo jej zdjęć, ale chciałem jeszcze.

Spakowałem się. Pożegnałem się z ukochaną namiętnym buziakiem. Sara została w sypialni by nie widzieć Toma. Miała rację. Mój brat jest niebezpieczny dla niej teraz. Nie mogła ryzykować, ja nie mogłem! Już raz bym ją stracił. Teraz czeka mnie poważna rozmowa z bratem. Wsiedliśmy do naszego busa i jechaliśmy po Gustava i Georga. Miałem chwilę by wypytać swojego bliźniaka o tą jego pieprzoną niechęć do mojej kobiety. Do wybranki mojego życia.
-Czego się tak na mnie patrzysz jakbyś znów chciał mi obciągnąć? – Odezwał się w końcu a ja zdębiałem. Dobra, nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. – A może chcesz to zrobić? – Zaśmiał się. – Lubię jak to robisz, naprawdę mi się podobało. A jeszcze ten Twój kolczyk w języku. Żadna nie była taka dobra w robótce jak Ty. – Dodał. Sam nie wiedziałem czy to komplement czy obraza. W pewnym sensie i to i to. Pokręciłem głową.
-Dlaczego nienawidzisz Sary? – Zapytałem.
-Bo jest z Tobą. A to ja powinienem być na jej miejscu. Rozumiesz? JA! – zaakcentował ostatni wyraz. Westchnąłem na to.
-Tom. – Pokręciłem głową.
-Nie zaczynaj! Nie mów tego! Jeszcze ze mną będziesz! Jeszcze będę Cię pieprzył zobaczysz! – krzyknął. – Jesteś … - Urwał.
-Jestem Twoim bratem a nie Twoją własnością. – Zakończyłem i założyłem słuchawki. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Zdenerwował mnie. Ułożyłem się do snu i popatrzyłem w okno. Nienawidzę go. Pomyślałem.  Tak bardzo bym chciał aby już ta trasa się zakończyła. Chcę wrócić do Sary i się wyprowadzić. Nie chcę by Tom był ze mną. Nie chcę go widzieć. Każda część mnie protestowała. Nie rozumiem dlaczego mnie to spotkało. Co zrobiłem złego?! Urodziłem się? To jest kara za to, że oddycham?

Dojechaliśmy już do pierwszego miasta w jakim zaczynaliśmy grać koncert. Paryż, Francja. Lubiłem to miasto, może ze względu na wieżę Eiffla? Sam nie wiem. Zatrzymaliśmy się w Hotelu „Le Bristol”. Uśmiechnąłem się bo lubiłem duże pomieszczenia, a ten wyglądał jakby naprawdę był wielki! Pod drzwiami zebrało się pełno fanek. Wyszedłem pierwszy i zacząłem witać się z fankami, fani też się zdarzali, ale więcej było dziewczyn. Robiłem sobie z nimi zdjęcia, kilka autografów, ale w końcu przedarłem się do holu. Nasz menager od razu dał nam klucze do pokoju.
-Masz pokój z Tomem. – powiedział.
-Dzięki Jost. – mruknąłem i poszedłem by się rozpakować i odświeżyć po podróży. Napisałem SMS do Sary by się nie martwiła. Wszedłem do środka. O cholera! Ale fajny pokój, podoba mi się. Duży! Duży! Ucieszyłem się jak małe dziecko i podziwiałem wszystko dookoła. Zamknąłem drzwi, znalazłem się w salonie. Oczy chodziły mi na wszystkie strony. Drewniana ciemna podłoga,biały dywan i dwie kanapy. Duży telewizor. Jestem w raju. Zachichotałem sam do siebie i przeszedłem przez kolejne drzwi by zobaczyć co tam jest. Sypialnia, małżeńskie łóżko dwie nocne szafki, lustro. Czyli standard. Kiedy obszedłem cały apartament zdecydowałem się na szybki prysznic. Rozebrałem się i zanurzyłem w cieplutkiej wodzie. Ooo jak dobrze. Odprężyłem się, wyłączyłem myślenie. Teraz jest mi dobrze…

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział IV

Dziękuję wszystkim za komentarze, bardzo liczę się z waszymi opiniami. Już dziś 4 część przygód braci Kaulitz! Zapraszam! ♥
Dziś też liczę na wasze propozycje, opinie i to co Wam przeszkadza. Mam nadzieję, że odcinek się spodoba! :)

Rozdział IV
"Tommy to nie tak… "

Minął tydzień od tego wydarzenia. Unikam Toma jak ognia, chociaż kiedy się na siebie natkniemy zawsze stara się o mnie otrzeć. Podoba mi się to a nawet raz podczas ręcznej robótki zamiast myśleć o Sarze myślałem o moim bracie. Dopiero kiedy opadłem pod prysznicem uświadomiłem sobie co mi się wkradło do głowy. Siedziałem właśnie na podłodze w salonie i układałem zdjęcia w albumie. Mama miała przyjechać razem z ojcem zanim pojedziemy w trasę. Zawsze przeżywała to bardziej od nas. Bała się, że ktoś nas gdzieś w końcu zabije, szczególnie mnie za mój kontrowersyjny wygląd. Lubiłem to. Lubiłem się wyróżniać i być innym niż całe to szare społeczeństwo. Nosiłem makijaż, sztuczne paznokcie, lubiłem obcisłe rzeczy i aż za bardzo dbałem o swój wygląd.
- Co robisz? – Zapytała Sara z uśmiechem.
- Układam zdjęcia. – Pokazałem jej kilka naszych zdjęć, które sobie zrobiliśmy. Znalazły się również fotografie Szarika, Toma, no i kilkanaście innych.
- Mogę Ci to zdjęcie ukraść do ramki? – Wzięła jedno z nich do ręki. Siedzieliśmy na łóżku. Ja robiłem zdjęcie i patrzyłem w telefon a ona leżała na mojej klatce piersiowej z zamkniętymi oczami i uśmiechem.
- Możesz. – Pokiwałem głową na zgodę. Dała mi buziaka w policzek i poszła do sypialni. Wiecie co? Naprawdę ją kocham, to co było między mną a Tomem to nieporozumienie. Przecież nic takiego się nie wydarzy. Kocham go ale jedynie jak brata. To mój brat. Moja rodzina, nie da się ich kochać inaczej. Kiedy już skończyłem układać wszystko odłożyłem album na miejsce i wycierałem kurze. No tak mama przyjdzie i znów będzie na nas krzyczeć, że jest nie posprzątane. No trudno, czas się zabrać do roboty. Mała zeszła na dół i zaczęła odkurzać, ja zaś wziąłem łatwiejsze zadanie (świnia ze mnie) i wycierałem kurze. Próbowałem nie rozmyślać nad tym co mnie łączy z Tomem bo każda myśl doprowadzała mnie do szału. Po prostu miałem dość.
- Kochanie i
dę do sklepu. – Powiedziała.
- Po co? – Zapytałem. – Wszystko mamy kupione.
- Bill brakuje mąki do ciasta oraz kawy i cukru. – Odpowiedziała grzecznie.
- No dobrze. – Wstałem i dałem jej pieniądze. Niech nie wydaje swoich, ja od tego nie zbiednieję. Dałem jej 20
€ i wróciłem do sprzątania. Sara wyszła a ja usiadłem na kanapę. Zauważyłem, że Tom zszedł na dół. Był w samych czarnych spodniach dresowych od adiddasa. Kiedy spojrzałem na jego umięszoną klatkę piersiową i ten złowieszczy uśmiech nie mogłem oderwać od niego wzroku. Osz kurna, on to robi celowo! Pieprzony dupek! Po co on się dotyka? Przecież on widzi jak ja na niego patrzę. On wie co czuję! Nie miałem ochoty na nic. Chciałem usiąść i płakać, zacząć się użalać nad sobą. Najgorsze jest to, że już nie potrafię przestać Myśleć o moim bracie. On idealnie odwraca moją uwagę od tego wszystkiego..
- Co chcesz? – Zapytałem kiedy dosiadł się blisko mnie.
- Wiesz co chcę. – Położył mi dłoń na kolanie. Cholera, znów zaczynam panikować. No niby chcę by on mnie pocałował, ale mam dziewczynę. Nie mogę jej tego zrobić. No kurna nie mogę!
- Tom zostaw mnie… - Szepnąłem. Poczułem jego dłoń wyżej, tak jak się skrada w kierunku mojego krocza.  Jak jego usta są na mojej szyi. O kurwa. Jęknąłem na to. Całował i ssał moją szyję a ja się mu oddawałem. Moja ręka powędrowała w jego włosy, zacisnąłem dłoń i zjechałem ustami na jego usta. Pocałowałem go. W końcu go pocałowałem! Całowaliśmy się coraz bardziej namiętnie, nasze języki w końcu tańczyły ten jeden wspólny taniec. Znalazły ten sam rytm. Kiedy tylko jego silne dłonie złapały mnie za policzki i wpijał się we mnie mocniej oddałem mu się. Pieprzę ten świat i to wszystko. Tom usiadł mi na kolanach i poczułem jak jego członek jest blisko. Jezu czuję jego penisa! Chcę mojego brata, nieważne czy to jest zakazane czy nie. Skoro jest nam razem dobrze, to po co mamy się od siebie trzymać z dala? Zjechałem dłońmi po jego plecach na jego seksowny tyłek i zacząłem go dotykać. Tak bardzo się w to wczułem, tak bardzo mi się to podobało, że chciałem więcej. Chciałem go dotykać i całować. Moje zmysły wariowały. Wszystko we mnie się gotowało. Chciałem go więcej.
- Tom… - Jęknąłem.
- Chcesz tego. – Szepnął.
- Sara wróci. – Powiedziałem. – Nie może wiedzieć.
- Skoro tak sądzisz. – zszedł ze mnie i ze smutną miną poszedł do kuchni. Jęknąłem. Cholera Kaulitz idioto zepsułeś wszystko! Skończony kretyn! Zganiłem sam siebie i poszedłem za nim.
- Tommy to nie tak… - Złapałem go za rękę. – Powiedz mi co do mnie czujesz?
- Co mam Ci powiedzieć? – Odwrócił się i spojrzał mi w oczy. – Ty chcesz usłyszeć to co Ty byś chciał mi powiedzieć. – Wyrwał rękę i wrócił na górę. Westchnąłem i usiadłem na krześle. Boże jak można być takim idiotą?! Jak można tak bardzo zepsuć coś na czym nam najbardziej zależy?! Jestem żałosny. Co za niefart… Zacząłem znów sprzątać. Puściłem sobie głośno jakąś stację muzyczną, chyba to była VIVA, ale nie jestem pewny. Podśpiewywałem sobie piosenki. Próbowałem wyciszyć w sobie pragnienie do mojego brata, ale im więcej o tym myślałem tym bardziej się nakręcałem. Po chwili jednak zobaczyłem problem w spodniach. O Boże! Tylko do jasnej cholery nie to! Błagam opadnij, opadnij, kurwa opadnij!  Jęknąłem na to. No tak, przecież jak powiem mu wstań to też mnie nie posłucha. Głupie przyrodzenie. Pobiegłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Oblałem się zimną wodą a potem ustawiłem letnią. Zamknąłem oczy i próbowałem wyciszyć myśli. Nie panikować. Przecież to nic złego, nikt się nie dowie o tym. Tylko ja wiem, że podnieca mnie mój brat, ale to się zmieni. Nie będę na niego patrzył, to nie będzie problemu. Znów oblałem się zimną wodą. Idioto nie umiesz o Nim nie myśleć, kochasz go. Przywyknij do myśli, że chcesz być w łóżku z bratem. Jesteś zboczeńcem, ale będziesz szczęśliwy. Moje myśli mnie kiedyś zabiją, ale to jednak prawda. Byłbym szczęśliwy gdyby doszło pomiędzy nami do czegoś więcej. Odwróciłem się by złapać ręcznik i o mało nie dostałem zawału.
- TOM! – Krzyknąłem. – Co Ty tu robisz?! Jak wszedłeś?! Kiedy?! Długo jesteś?! – Pytałem, on jedynie się zaśmiał rozebrał i wszedł do mnie pod prysznic.
-Wystarczająco długo. – Powiedział. Chciałem zaprotestować, ale mnie pocałował. Na początku nie chciałem tego, ale kiedy jego język się wpraszał wpuściłem go i pogłębiłem nasz pocałunek. Nic na tym nie straciłem, a jedynie poczułem się szczęśliwy. Poczułem, że ktoś mnie pragnie, pożąda. Tom położył dłonie na moim tyłku i przyciągnął mnie bliżej siebie. Dotykaliśmy się, poznawaliśmy swoje ciała od innej strony.
- Zabawimy się braciszku. – Szepnął mi w usta i wplątał dłoń w moje włosy.
- Co chcesz zrobić? – Zapytałem przerażony.
- Zaufaj mi. – Szepnął. Zmusił mnie bym klęknął. Nie powiem ,spojrzałem na jego krocze i uśmiechnąłem się do siebie. – Weź go. – Powiedział.
- Co?! – Patrzyłem na niego przerażony. – Co mam zrobić?! – Tom jęknął i po chwili mnie podniósł i sam przede mną klęknął.
- Patrz i się ucz. – Szepnął. Wziął mojego penisa w dłoń i zaczął jeździć w górę i w dół. O cholera! O Tak! O Boże! Tego potrzebowałem! Jego potrzebowałem! Jego dłoni! – Ohh Tommy! – wyrwało mi się. Na co on zaczął go lizać a po chwili ssać. O kurna! Musiałem się aż złapać ściany. Spojrzałem na niego raz. Klęczał przede mną mój własny brat, który właśnie trzymał mojego członka w ustach. Poruszał sprawnie językiem co mi dawało przyjemność. Tak to będzie cholernie chamskie, ale Sara tak nie potrafi. Jęknąłem i doszedłem. Opadłem po ścianie i siedziałem na podłodze. Tom stał i patrzył na mnie. Wziąłem dwa głębokie oddechy. To nic złego. Nikt się nie dowie, Tom już to zrobił. Twoja kolej. Nie bój się. Mówiłem sam do siebie i w końcu wziąłem się w garść, że klęknąłem przed nim i wziąłem jego członka do ręki. Bałem się, cholernie się bałem. Mój brat wplątał dłoń w moje włosy i pomógł mi szybciej zabrać się do roboty. Czułem się z tym… źle? Dobrze? Sam nie wiem… Z jednej strony robiłem mu dobrze, sprawiałem mu przyjemność a z drugiej strony raniłem Sarę. Przecież z nią jestem. Nie wiem dlaczego to robię. Naprawdę nie wiem… Po chwili poczułem jak Tom dochodzi a jego nasienie spływa mi po gardle. Oddychał głośno i miał zamknięte oczy. Uśmiechnąłem się do siebie. Dobrze wykonałem swoją robotę. Byłem z siebie cholernie dumny w tym momencie.


Właśnie w salonie czekaliśmy aż przyjadą rodzice. Wypatrywałem ich, tęskniłem. Szczególnie za mamą. Ona nadal mieszkała na wsi w Loitsche. Już jutro wyjeżdżaliśmy w trasę więc przyjechała się pożegnać. Po chwili wybiegłem na podjazd i prawie wpadłem pod auto mamy. Ta tylko pokręciła głową. Zaśmiałem się i pozwoliłem jej zaparkować.
- Mama! – Krzyknąłem kiedy ją zobaczyłem.
- Synku! – Zrobiła ten sam gest co ja. Wtuliłem się w nią mocno. Brakowało mi jej tutaj, tak w ogóle brakuje mi rodziców.
- Zapraszam do środka. – Powiedziałem. Weszliśmy. Sara uśmiechnęła się serdecznie i od razu zamknęła się z mamą w kuchni. My usiedliśmy z ojcem i zaczęliśmy rozmawiać. Tom chodził bardzo zadowolony. Ja z resztą też. Bo tylko my wiedzieliśmy co się zdarzyło. Złamaliśmy prawo i byliśmy z tego powodu zadowoleni.  Po chwili wróciły nasze kobitki. Mama usiadła obok Toma i go wypytywała o kilka rzeczy a mój tatusiek starał poznać Sarę. Widziałem, że się stresowała więc ją przytulałem i mówiłem trochę w jej imieniu. Po zjedzeniu kolacji, usiedliśmy wszyscy w salonie i jak zawsze mama zażądała by oglądać zdjęcia. Tom dał jej album.
-O jak słodko tutaj wyglądanie, cudowne pieski. – Komentowała. Śmialiśmy się z niej. Ona zawsze była bardzo sentymentalna, no i takie zdjęcia znaczą dla niej bardzo dużo. Uśmiechnąłem się na to.
- Mamo jak chcesz to weź sobie to zdjęcie. – Powiedziałem i dałem jej zdjęcie moje Sary jak ona trzymała bukiet z kwiatami.
- Bardzo chętnie. – Powiedziała i je zabrała. Sara się na to szeroko uśmiechnęła.

Rodzice pojechali już około 9pm. Sara i Tom sprzątali w kuchni a ja ogarniałem salon.
- Idę się umyć. – Powiedziałem. Oboje kiwnęli głowami. Pobiegłem na górę i wszedłem pod prysznic. Umyłem się szybko. Ubrałem w swoje domowe dresy i po cichu zszedłem na dół. Usłyszałem podniesiony głos Toma.
- Zrozum, że jesteś tutaj niepotrzebna. Ani ja ani Bill Cię nie potrzebujemy.
- Tom Ty chyba nie wiesz o czym mówisz! – powiedziała. Wyczułem, że jest jej przykro. Zacząłem się martwić tym co mój głupi brat jej powiedział. Jednak po mimo wszystko ją kocham i nie pozwolę jej ranić.
- Nie chcemy Cię. Ściągasz tylko kłopoty, jesteś niepotrzebnym wydatkiem. Z resztą Bill na pewno Cię nie kocha. – Powiedział. – Wiem coś o tym. – Zamurowało mnie. Zanim coś więcej chlapnął zszedłem na dół.
- Co tu się dzieje?! – Zapytałem. Sara na mnie spojrzała pokręciła głową i westchnęła.
- Od jutra się wyprowadzam, pies zostanie z Tobą. Trzeba było mówić wcześniej, że mnie nie chcesz.
- Ale Sara to nie tak! – Złapałem ją za rękę, lecz od razu ją wyrwała.
- Tom mi powiedział, że mnie zdradzasz! – Uderzyła mnie w twarz i pobiegła do sypialni. Z mordem w oczach spojrzałem na brata i pobiegłem za nią.  Kurwa co za kretyn. Boże zacząłem żałować, że go dotknąłem, że cokolwiek mnie z nim połączyło. W jednej chwili zacząłem go nienawidzić! Weszliśmy do pokoju.
- Sara błagam Cię. – Szepnąłem.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że mnie zdradzasz? Co jest ze mną nie tak? Co źle zrobiłam? Jestem zła w łóżku? Pragniesz czegoś więcej? Czemu mi nie powiedziałeś?! – Zadawała te pytania jakby raniła moje serce ostrym nożem.
- Sara. – Złapałem ją za rękę. – Nic z tych rzeczy. Nie zdradzam Cię. – Powiedziałem, lecz po tych słowach uderzyła mnie w twarz.
- Nie chcę się już Ci narzucać. – pakowała swoje rzeczy. Chciałem ją powstrzymać, ale jedyne co potrafiłem to się rozpłakać.
- Przepraszam… - Szepnąłem.
- Nie przepraszaj, nie chcę tego. Po prostu znikam z Twojego życia jak niepotrzebna szmata. – Trzasnęła drzwiami i wyszła. Zostałem sam, kompletnie sam. Sam ze swoimi myślami i wyrzutami sumienia. Dlaczego ja to zrobiłem?! Dlaczego pozwoliłem bratu na tak dużo?! Dlaczego?!

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział III

Cześć wszystkim!
Zapraszam Was już na III rozdział "Zakazanych" mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. W tym odcinku wiele się pokrzyżuje i nie wiadomo co do końca się wyjaśni. Zostawcie komentarze z opiniami na temat zachowania bohaterów jak i całości. :)
Pozdrawiam! ♥

Rozdział III 
"czy to trudno pojąć?"


Kiedy tylko zszedłem na dół moja słodka już tam była i robiła kawę. Uśmiechnąłem się podszedłem do niej od tyłu i dałem jej buziaka w policzek.
- Dzień Dobry skarbie. – Powiedziałem. Odwróciła się do mnie.
- Dzień Dobry.  – Dała mi słodkiego całusa. Uśmiechnąłem się na to szeroko. Spojrzałem na brata, który właśnie zszedł na dół.
- Cześć. – Uśmiechnąłem się szeroko. Zerknął na mnie i pokręcił głową.
- Co Ty taki szczęśliwy? – Zapytał. Pokazałem mu na migi, że nie jestem już prawiczkiem. Zrobił wielkie oczy jakbym popełnił zbrodnię.
- Bill chodź na słówko. – Powiedział poważnym tonem. Westchnąłem i poszedłem za bratem. No to dostanę opieprz od niego. Poszliśmy do pokoju Toma.
-  Zdurniałeś!? – Zaczął od razu. –Jak możesz być tak głupi?! Jak Ty mogłeś iść z nią do łóżka?! – Zaczął się na mnie wydzierać. No i kto tu mówi o pójściu do łóżka… - Pomyślałem.
-  Uspokój się! To moja sprawa z kim śpię, kiedy i gdzie. – Powiedziałem zdenerwowany. Tom nie miał prawa się w to wpieprzać. To moja sprawa do jasnej cholerki.
-Nie. Jesteś moim młodszym braciszkiem i nie będziesz robił takich rzeczy. – Powiedział.
- Tom! – krzyknąłem oburzony. – Jestem w tym samym wieku co Ty. Nie przesadzaj!
- Nadal jesteś moim małym braciszkiem, który potrzebuje pomocy i ochrony. – Uśmiechnął się do mnie i przejechał dłonią po moim policzku. – Tylko ja powinienem się dla Ciebie liczyć. – Mówił do mnie a ja zamknąłem oczy i rozchyliłem wargi, kiedy jego dłoń zjechała na moją szyję. Tom się do mnie zbliżył. – Pamiętaj tylko ja się liczę. – Szepnął Pocałuj mnie idioto. Pocałuj mnie.- Mówiłem sobie w myślach ale po chwili  wyszedł. Zjechałem po ścianie w dół. Co się właśnie stało?! Dlaczego chciałem by własny brat mnie pocałował?! Co jest ze mną nie tak?! Ogarnąłem się i zszedłem do kuchni. Sara tam siedziała i rozmawiała z Tomem.
- Co robicie? – Zapytałem spokojnie.
- Rozmawiamy o Tobie jak byłeś mały. – Powiedział mój brat. Pokręciłem głową.
- Kochanie chodź, pojedziemy na zakupy. – Zaproponowałem szybko, by nie spędzała więcej czasu z Tomem. Nie teraz. Nie dziś. Cholera.
-No dobrze. – Zgodziła się. Zaprowadziłem ją do mojego pokoju by się ogarnęła. Zbiegłem do brata. – Zdurniałeś?! Dlaczego z nią rozmawiasz?! Dlaczego mi to robisz?! – wysyczałem.  Uśmiechnął się.
- Stary wyluzuj. Chciałem tylko zaprzyjaźnić się z Twoją dziewczyną, przecież to nic złego. – Podszedł do mnie. – Skoro ją kochasz powinieneś się z tego cieszyć. – Dotknął mojej nogi swoją nogą a mnie przeszył dreszcz. Marzyłem by jego sprawne dłonie przejechały po moim kręgosłupie. By mnie pocałował swoimi ustami. Kurwa! Potrząsnąłem głową i odskoczyłem od niego.
- Proszę trzymaj się od niej z dala. – Powiedziałem i pognałem pod prysznic jak oparzony. Cholera! Co się dzisiaj ze mną dzieje?! Dlaczego fantazjuję o swoim bracie?! To mój brat. M-Ó-J B-R-A-T. – Powtarzałem sobie. Nie mogę go kochać inaczej niż brata, nie mogę myśleć pod tym kątem. Mam dziewczynę. Kocham ją. Kocham Sarę. Wszedłem pod prysznic i oblałem się zimną wodą. Cholera, co mnie dziś tknęło na miłość do Toma? Nie rozumiem… Nie Bill nie myśl o tym. Cholera nie myśl! – Krzyczałem do siebie. Umyłem się, ubrałem, wykonałem staranny makijaż i wyszedłem na dół. Sara siedziała w kuchni dopijała kawę, brata nie było. Wziąłem głęboki oddech i złapałem jej rękę. Wyszliśmy z domu i spokojnym krokiem szliśmy przed siebie.
- Bill w porządku z Tobą? – Zapytała. Uśmiechnąłem się sztucznie. Przyglądała mi się.
- Ohhh. – jęknąłem. – Nie, nie jest w porządku. – Powiedziałem. Marze by wyruchał mnie mój własny brat. Dopowiedziałem sobie w myślach.
- Co się dzieje? – Zatrzymała mnie i spojrzała mi w oczy.
- Boli mnie głowa. – Skłamałem. Tak wiem, zły człowiek ze mnie. Nie powinienem, ale nie mogę też jej powiedzieć co naprawdę się dzieje. Wzięła by mnie za jakiegoś zboczeńca. W sumie jestem tym zboczeńcem przecież to nie jest normalne… Nikogo normalnego nie podnieca go własny brat. Nie mam z kim o tym porozmawiać. Przecież nikomu nie powiem, że chcę uprawiać seks z Tomem.
- Chodź wrócimy do domu. – Powiedziała. Pokręciłem stanowczo głową.
- Nie mała, idziemy na zakupy. – Uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę.

***
Siedziałem w salonie i właśnie myślałem o tym co dziś się stało. Mój malutki braciszek pragnie mnie tak bardzo jak ja go. Jeszcze będzie mój. Jeszcze będę go mieć. Żadna kobieta nie wejdzie nam w drogę. – Uśmiechnąłem się do siebie szeroko. Tak mam plan, zniszczę to co mój Bill chce. On jeszcze będzie mój. Będziemy razem.

***

Wróciliśmy z zakupów. Kupiłem sobie czarną skórzaną kurtkę oraz czarne rurki. Byłem zadowolony z zakupów. Nie myślałem o Tomie więc było dobrze. Kupiliśmy sobie jeszcze kawę w Starbucks’ie i wracaliśmy powoli do domu. Wiecie co? W sumie dobrze się czuję przy Sarze. Jest szczera, stawia na prywatność. Nie boi się powiedzieć tego co myśli. Bardzo cenię w niej to, że nie kocha mnie jako Billa Kaulitza z Tokio Hotel i nie robimy sobie zdjęć i nie wrzucamy na milion portali by się pochwalić jaką to jesteśmy sweet parą. Nie, nie ma czegoś takiego. Właśnie to w niej kocham. Ten dystans. Była nie tylko moją dziewczyną, ale i przyjaciółką. Ufałem jej i mogłem powiedzieć wszystko. Po kilku godzinach wróciliśmy śmiejąc się. Rozejrzałem się po salonie, nie było Toma więc usiedliśmy na kanapie.
- Skarbie pamiętasz, że dzisiaj mam ten wolontariat?
- Tak pamiętam. – Uśmiechnąłem się. – Musisz iść? – Zapytałem. Kiwnęła głową. Westchnąłem i się do niej przytuliłem. Poczułem jej cudowny zapach, morelowy krem pod prysznic i perfumy od Calvina Klein’a. Uśmiechnąłem się na to szeroko.
- Ale mam jeszcze chwilkę czasu, a co planujesz?
- No wiesz… - Urwałem i ręką powędrowałem pod jej bluzkę. Uśmiechnęła się na to szeroko.
- Nie wiem, pokaż mi. – Powiedziała. Nie trzeba było mnie zachęcać dwa razy. Zacząłem ją całować i powoli rozbierać.
- Tutaj chcesz to zrobić? – Przerwała pocałunek.
- A czemu by nie? – Westchnąłem. Miejsce jak miejsce.
-No bo wygodniej by było w łóżku. – Powiedziała. Jęknąłem na to, ale przeniosłem nas do sypialni i położyłem ją wygodnie. Całowałem każdy centymetr jej ciała skupiałem się na tym. Naprawdę miała świetne ciało, nie jednak kobieta by jej zazdrościła. Talia osy, piersi na moje oko rozmiar C. Idealna dla mnie. Całowałem ją i delikatnie schodziłem w dół jej brzucha. Uzależniłem się od niej i od tego jak drży pod moim dotykiem. Delikatnie złapałem ją za nadgarstki i przytrzymałem nad jej głową.
- Ohh Bill. – Szepnęła. Uśmiechnąłem się i po chwili pozwoliłem by swoimi dłońmi powędrowała na moje plecy. Mruknąłem zadowolony, jej delikatne paznokcie zataczały kółeczka. Ściągnąłem swoje spodnie, kiedy zabierałem się za dolną część bielizny zadzwonił telefon. Zerwała się by go odebrać
- Halo?.. Dobrze zaraz będę… Oczywiście proszę pana. – Powiedziała i się rozłączyła. Spojrzała na mnie.
- Przepraszam. – powiedziała. – Muszę już jechać na ten wolontariat. – Wzięła głęboki oddech. – Zawieziesz mnie? – Dodała. Kiwnąłem głową i ubrałem swoją koszulkę. Wcale mi się nie podobało, że tam jedzie a szczególnie w takim momencie. Naprawdę poczułem się zawiedziony i odepchnięty. Wyszła ogarnięta. Miała ubrane białe rurki, do tego czarne balerinki i czarną koszulkę. Podałem jej jeszcze sweterek, bo może zrobić się zimno.
- Jesteś zły? – Zapytała.
-Nie, nie jestem. – Odpowiedziałem. Tak jestem wściekły, bo ktoś nam przeszkodził. Dopowiedziałem sobie w myślach. – Jedźmy już. – Wsiedliśmy do auta.
- Co Ty w ogóle robisz na tym wolontariacie? – Zapytałem w końcu po długiej ciszy.
- Pomagam dzieciom w domu dziecka, oraz starszym osobą w domu pomocy społecznym. – Uśmiechnęła się uroczo. Lubię jak pomaga innym, w tym momencie cała złość mi ustąpiła.
- A co dokładnie robisz? – Dopytywałem.
- No teraz to co będziesz robić, jest 4pm. – Posłałem jej mój uroczy uśmiech nr. 2. Zachichotała na to.
- Dziś spędzam czas z dziećmi, będziemy rysować jakieś postacie z bajek, śpiewać, bawić się i uczyć języka obcego. – Uśmiechnęła się dumna z siebie. – Będę maluchy uczyć jak są różne zwierzątka w innych językach.
- Ej to w sumie jest miłe. – Powiedziałem.
- Przegapiłeś uliczkę mój kochany. – Klepnęła mnie w ramię. Jęknąłem i zawróciłem łamiąc dwa przepisy drogowe. Dobrze, że policji nigdzie nie było. Skręciłem w tą uliczkę. Wysiadła żegnając się ze mną. Odprowadziłem ją wzrokiem do wielkiego szarego budynku. Kiedy zniknęła za drzwiami i upewniłem się, że jest już w środku odjechałem w kierunku domu. Już kiedy odstawiłem auto poszedłem jeszcze do sklepu, kupiłem sobie opakowanie żelek oraz wody. Tom był w domu, spojrzał na mnie kiedy wróciłem do domu.
- Gdzie mój malutki braciszek był? – Zapytał.
- W sklepie. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – A czemu się interesujesz?
- No wiesz… - Zaczął i podszedł do mnie. –Stęskniłem się. – Szepnął. Prychnąłem.
- Dobre sobie, wielki Tom Kaulitz za kimś tęskni? – Próbowałem być chłodny w stosunku do niego i nie pokazywać mu jak bardzo mnie podnieca jego obecność blisko mnie.
- Za moim malutkim braciszkiem zawsze. – Powiedział. Przełknąłem ślinę, skończyłem robić kanapkę i odszedłem od niego.  Szedł za mną. W końcu na schodach się odwróciłem i spojrzałem na niego.
- Czego chcesz Tom? – Warknąłem zły.
- Nic, chcę spędzać czas z moim bratem Billy nie denerwuj się. – Podszedł do mnie. – Pomogę Ci. – Wziął ode mnie kubek z herbatą. Kiedy dotknął mojej dłoni miałem ochotę wpić się w jego usta. By mnie dotykał. Kurwa! Bill do jasnej cholery ogarnij się.
- Nie dzięki, nie potrzebuję pomocy. – Powiedziałem i szybko zmyłem się na górę i zamknąłem w pokoju. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Billy malutki, otwórz drzwi. Co się dzieje? – Zapytał zmartwionym głosem. Pokręciłem głową i otworzyłem drzwi.
- Nic się nie dzieje, jestem zmęczony chcę spać. – Powiedziałem.
- Nie wierzę Ci. – Spojrzał mi w oczy i wszedł do mojego pokoju jakby był u siebie. – Coś się stało? – Spojrzał na mnie. Tak marzę byś mnie wyruchał, czy to trudno pojąć?
-
Nie, nic mi nie jest. Naprawdę jestem zmęczony. Z resztą ciężki dzień dziś miałem.
- Bill jest dopiero 6 pm a Ty chcesz iść spać. Chodzi o Sarę? Mówiłem Ci, że z nią będą same kłopoty. – Warknąłem na to niezadowolony. Nie o nią do jasnej Anielki chodzi.
- Po prostu… - Zacząłem. – Nie wiem jak Ty to odbierzesz. – Urwałem. Możesz mnie pocałować?
- Mów co się dzieje, możesz mi powiedzieć wszystko. – Złapał moją dłoń. Osz kurna, nie tego się spodziewałem. Kciukiem zaczął gładzić wierzch mojej dłoni. Tom błagam przestań, bo nie wytrzymam
- Nie chcę byś wziął mnie za jakiegoś seksualnego maniaka. – Jęknąłem.
- Jezu przecież to nic złego jeżeli Sara podoba Ci się na tyle, że chcesz z nią uprawiać cały czas seks. – Staryyyy nie o nią chodzi! Ughhh… Zostaw moją dłoń, błagam przestań. Myślałem. Nie wytrzymam. Wyrwałem dłoń i spojrzałem na brata.
- Nie chodzi o nią. No bo… - Jęknąłem. – Podoba mi się pewien chłopak.
- Jesteś gejem? – Zapytał. Nie był ani zdziwiony, ani nie zareagował z odrazą. Jakby to było coś dla niego normalnego.
- Nie raczej nie jestem. – Powiedziałem cicho, zawstydzony tym. Sam nie wiedziałem.
- Podnieca Cię to? – Położył mi dłoń na udzie i jechał nią wyżej. Rozchyliłem usta i zamknąłem oczy. Wyczułem, że mój brat się uśmiecha. Boże, Tom zrób coś z tym bo zaraz pojawi mi się problem w spodniach. Przycisnął mocniej palce bliżej moje krocza. Położyłem rękę na jego i zatrzymałem go.
- Muszę iść do łazienki. – Zerwałem się, lecz poczułem jak łapie mnie za koszulkę. Odwróciłem się w jego stronę.
- A dlaczego? – Świdrował mnie wzrokiem.
- Chcę siku. – Skłamałem. Ten pokręcił na to głową i mnie puścił. Wybiegłem jak oparzony i zamknąłem się w łazience. Co się właśnie do cholery stało?! O mało nie przespałem się z moim bratem. Kurwa! Bill ogar, ogar,ogar do jasnej cholery! Nie możesz zdradzić dziewczyny z bratem! Nie wolno! Nie jesteś chorym zboczeńcem! Wróciłem do pokoju i od razu położyłem się spać. Chcę spać!z

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział II


Cześć wszystkim! Chciałabym napisać, że jesteście cudowni dlatego już dziś pojawia się rozdział II. Dziękuję za wszystkie komentarze i opinie. Mam nadzieję, że kolejna część również Wam się spodoba. Zapraszam do komentowania i oceniania. Początek początkiem, ale dzięki Wam jest łatwiej! :)
A Tak w ogóle to wesołych świąt wszystkim życzę! Dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności. By rok 2014 był o wiele lepszy od 2013 i Tokio Hotel w końcu wydało obiecaną płytę! :) 
Zapraszam do czytania i komentowania. ♥


Rozdział II 

"...Kocham Cię, dlatego..."


Siedziałem właśnie w kuchni a Sara robiła jedzenie. Uśmiechałem się do niej, chociaż moją uwagę przyciągał Tom, który siedział obok i jadł kolację. Wpatrywałem się w jego wargi, oczy pełne skupienia. Nie sądziłem, że człowiek wkłada tyle energii w jedzenie. W sumie nigdy nad tym nie myślałem, po prostu jadłem. Niby zwykła codzienna czynność a w wykonaniu mojego brata była interesująca. Łapał kanapkę w prawą rękę i przykładał ją do ust, odgryzał kawałek odkładał ją na miejsce i patrzył przed siebie. Zazwyczaj gryzł coś lewą stroną i po chwili połykał. Powtórzył czynność pięć razy zanim spojrzał w moją stronę.
-Jesteś głodny? – Zapytał. Pokręciłem głową w odpowiedzi. Uśmiechnął się. – Masz zjedz kanapkę.- Przysunął ją bliżej do mnie. – Widzę, że jesteś głodny.
-Dziękuję. – Powiedziałem i spojrzałem na Sarę. Posłała mi swój czarujący uśmiech i znów wróciła do gotowania. Boże Bill, jaki Ty jesteś głupi. – Pomyślałem. – Przecież to Twój brat, normalnie jadł posiłek a Ciebie to interesowało jakby od tego, w jaki sposób to robi miały zależeć losy świata. – Pokręciłem głową i odsunąłem te myśli od siebie. Odwróciłem się by spojrzeć na Toma. Usiadł na kanapie i położył nogi na stole, przełączał po kolei programy w telewizji. Czy to możliwe, że coś w nim mi się podoba? Nie, to niemożliwe. Jesteśmy braćmi, jesteśmy rodziną i nic więcej nas nie łączy. Żadne uczucie. – Powtarzałem sobie.
-Bill dobrze się czujesz? – Zapytała Sara z troską w głosie. Popatrzyłem na nią.
-Tak tak. Mam się dobrze. – Odpowiedziałem grzecznie. Odwróciła się całkowicie w moją stronę.
– Nad czym tak myślisz? –Wbiła we mnie swój wzrok. Jęknąłem na to, bo poczułem się jak na przesłuchaniu, a przecież nie powiem prawdy.
-Zamyśliłem się nad trasą. – Powiedziałem. – W sumie już nie mogę się jej doczekać. – Uśmiechnąłem się. Zauważyłem, że odetchnęła z ulgą.
-Już myślałam, że to z głodu. – Zaśmiała się. Sam również się na to zaśmiałem i dokończyłem kanapkę mojego brata. Sara robiła właśnie jakąś sałatkę, więc wykorzystałem ten moment by zniknąć w swoim pokoju. Rzuciłem się na łóżku i analizowałem to, co właśnie się stało. Dlaczego zamiast patrzeć na swoją kobietę patrzę na własnego brata?! Co się ze mną dzieje?! – Pytałem sam siebie, chociaż dobrze wiedziałem, że na te pytanie nie uzyskam tak szybko odpowiedzi…


Obudziłem się w sobotę rano z bólem głowy. Nie miałem ochoty wstawać z łóżka, więc nadal w nim tkwiłem. Usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę. – Powiedziałem i zobaczyłem jak do pokoju wchodzi moja ukochana z kubkiem.
-Zrobiłam Ci herbatę. – Postawiła naczynie na stoliku nocnym. Podziękowałem. – Miętowa, Twoja ulubiona. – Powiedziała z radością. Aż sam się na to uśmiechnąłem. Podobało mi się w niej to, że jak się szczerzyła to pokazywała wszystkie swoje białe, równe zęby. Przypatrywałem się jej. Lekko zapadnięte policzki, pełne usta, Snake bits’y, malutki nosek, który zdobił kolczyk, czarny diamencik, naprawdę dobrze wyglądał z jej ciemną karnacją. Duże niebieskie oczy, które jedynie malowała tuszem, więc rzęsy wydawały się naturalnie długie. Brwi miała zrobione henną w cienkie linie, które ładnie dopasowały się do kształtu jej oczu. Czarne długie włosy, grzywka na bok. Ej naprawdę słodziutka istotka z niej. Jestem z nią od trzech miesięcy a nadal jest dla mnie nieodkrytą zagadką.
- Dobrze się czujesz? – Zapytała z troską w głosie.
- Wszystko by było dobrze, gdyby nie ból głowy. – Odpowiedziałem. – Połóż się koło mnie. – Dodałem. Tak jak chciałem wykonała moje polecenie. Leżeliśmy przytuleni do siebie, gładziłem ją palcem po policzku. Zarumieniła się i próbowała to ukryć.
-Śliczna wyglądasz pięknie z różowymi policzkami. – Zaśmiałem się i pocałowałem ją. Odwzajemniła to, pocałunek przerodził się w coś więcej. Złapałem ją mocniej w pasie i przycisnąłem do siebie. Właśnie teraz uświadomiłem sobie, że ją kocham. Jak bardzo ważna się dla mnie stała. Chciałem jej to dziś pokazać. Wiedziałem, że dzisiejszy wieczór będzie dla nas obojgu najważniejszy. Leżała tak na moim torsie i miała zamknięte oczka. Głaskałem ją po włosach.
- Bill. – Prawie szepnęła. – Co będzie jak wyjedziesz? – Spojrzałem na nią.
- Będę dzwonić, pisać, mówić jak bardzo mi Ciebie brakuje i, że wrócę. – Uśmiechnąłem się by dodać jej otuchy.
- Mam sama być w tym domu?
- No wiesz. – Zamyśliłem się. – Zawsze mogę Ci adoptować psa byś nie czuła się samotna jak ja będę na scenie. – Wyszczerzyłem się najszerzej jak potrafiłem. Zaśmiała się na to.
- Dobra, chcę psa. – Dała mi buziaka. Zacząłem ją łaskotać i obróciłem się na łóżku w taki sposób, że teraz siedziałem na jej brzuchu a ona nie miała jak się ruszyć, więc swobodnie zacząłem ją drugą wolną ręką łaskotać. (Jedną trzymałem jej ręce.)
- Błagam przestań. – Powiedziała po chwili śmiejąc się. Puściłem jej ręce i przestałem łaskotać.
- Wygrałem? – Uśmiechnąłem się triumfalnie. Pokiwała głową. Wstałem z łóżka i zatańczyłem mój taniec szczęścia. Sara znów nie mogła się powstrzymać i wybuchła śmiechem. W sumie się jej nie dziwię sam bym pewnie się śmiał na moje cudowne „kocie ruchy”.
- Czy zrobiłem coś nie tak? – Potupałem nogą, założyłem ręce na piersi i udawałem obrażonego. W dodatku zniżyłem głos, gdy to mówiłem. O ludzie… Gdybyście mogli zobaczyć jej minę, oczy zrobiły się większe niż 2€.
-Nie wszystko w porządku. – Próbowała opanować swój śmiech, lecz jej to nie wychodziło, bo za każdym razem, kiedy próbowała być poważna zaczynałem od nowa ją rozśmieszać. Lubiłem, gdy ktoś się śmieje, to jest takie pozytywne i oznacza, że ludzie są szczęśliwi.

Tak jak jej obiecałem pojechaliśmy do schroniska wybrać jakiegoś pieska. Tom pojechał z nami, ucieszyłem się, gdy pozytywnie rozpatrzył moją propozycję. Mój brat usiadł za kierownicą a ja na miejscu pasażera. Sara grzecznie z tył. Zauważyłem, że nawet on zaczyna ją lubić. Uśmiechnąłem się na to.
-Ej Toooooom… - Zacząłem. Spojrzał na mnie, a ja nie wiedząc, co chcę powiedzieć po prostu walnąłem mu zdjęcie. – Już nic. – Powiedziałem w końcu. Ten tylko się zaśmiał i ruszył. Stwierdziłem, że czas dać naszym kochanym fanom znak, że żyjemy, więc umieściłem głupkowate zdjęcie brata na twitterze.
Dojechaliśmy do schroniska, moją uwagę od razu przykuł Cocker Spaniel.
- Sara, co Ty na tego słodziaka? – Zapytałem. Podeszła i spojrzała na psa.
- Jest cudowny. Chcę go. – Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła bawić z psiakiem. Podszedłem do swojego bliźniaka. – A Ty wybrałeś już jakiegoś psa? – Zapytałem.
- Gdybym mógł wziąłbym wszystkie, ale tak wybrałem. – Powiedział i pokazał mi małą czarną kuleczkę, którą trzymał.
- Jaki cudowny. – Rozczuliłem się nad zwierzątkiem w jego rękach.
- Wiem, bo mój. – Zaśmiał się. Wszyscy zadowoleni poszliśmy do auta ze zwierzątkami. No cóż teraz ja byłem kierowcą, bo każdy z moich towarzyszy miał zwierzątko. Spojrzałem na Sarę, która właśnie tuliła pieska do siebie. Wzięliśmy jak najmniejsze szczeniaczki by się do nas przyzwyczaiły. Zajechaliśmy po drodze do zoologicznego by kupić potrzebne rzeczy. Gdy już wszystko mieliśmy załatwione wróciliśmy do domu i każdy z nas bawił się ze swoim zwierzakiem. Tym razem ja trzymałem nasze małe szczęście. Tak naprawdę to nazwaliśmy go Szarik. Na początku nie mogłem tego wymówić, bo to polskie imię. (Tak Sara chciała. Nie miałem serca by się nie zgodzić.) Po 20 minutach męki z wymową w końcu się nauczyłem i nawet mi się spodobało. Szarik, takie kochane…
- Mój jest Scotty. – Powiedział dumny Tom.
- Podoba mi się. – Uśmiechnęła się Sara do niego. Mój brat w końcu zaczął ją traktować normalnie i nawet z nią rozmawiać.
- Szaryk też mi się podoba. – Dodał.
- Szarik. – Poprawiła go.
- Szaruk? – Spojrzał na nią
- Szarik. – Zaśmiała się.
- Szaa…
- rik. – Dokończyła.
- Szarik. – Powiedział w końcu Tom
- Tak właśnie tak. – Zaśmiałem się.
- Jezu, trudne. – Wywrócił oczami a my się zaśmialiśmy. – Język Polski jest dziwny. – Pokręcił nosem.
- Jest bardzo łatwy. – Powiedziała po polsku a Tom spojrzał na nią jak na Ufo.
- Was?
- Powiedziałam, że jest bardzo łatwy. – Odpowiedziała już w naszym ojczystym.
- Nie, nie jest. – Skwitował Tom i poszedł do siebie razem ze Scottym.  Ja się zaśmiałem z niego. W sumie podobał mi się język polski, ale nie uczyłem się go. Umiałem powiedzieć jedynie „Kocham Cię” i tyle mi wystarczyło. Wiem, wredne z mojej strony. Usiadłem obok niej i głaskaliśmy Szarika na zmianę.

Kiedy już zostaliśmy sami w naszym pokoju wygoniłem czarnulkę pod prysznic a sam wszystko przygotowałem. Ładnie poście, 3 świeczki, czerwone wino dwie lampki szampana i taka mini kolacja w moim wydaniu. (Czyli sałatka, którą wczoraj zrobiła Sara i chipsy. Romantycznie… Wiem, ale nie umiem gotować.) Sara wyszła z łazienki i spojrzała na to wszystko zachwycona a ja stałem z lekkim uśmieszkiem.
- A z jakiej okazji taka cudowna kolacja? – Podeszła do mnie i dała mi buziaka.
- Hmm… - Zastanowiłem się. – Kocham Cię, dlatego. – Powiedziałem.
- Ja Ciebie też kocham. – Odpowiedziała. – Mogłeś mi powiedzieć to bym się ogarnęła. Jestem bez makijażu, a włosy mam w nieładzie. – Pokręciłem głową na te słowa.
- Dla mnie właśnie teraz jesteś idealna, naturalnie piękna. – Pocałowałem ją i nalałem nam wino do kieliszków. Podałem jej jeden i usiedliśmy przy oknie.
- Boję się Twojego wyjazdu. – Szepnęła mi do ucha.
- Kochanie nie bój się. Będę dzwonił. Nic się nie będzie działo, a w razie, czego przylecisz do mnie. – Przytuliłem ją mocno. – Mała nie martw się tym na zapas. To tylko trasa Europejska. Cały czas będziemy w kontakcie, zobaczysz ten czas szybko zleci i znów będę tylko Twój. –Obiecałem. Po chwili odstawiłem swój kieliszek ona zrobiła to samo ze swoim. Zaczęliśmy się całować i poznawać swoje ciała.
- Jesteś gotowa na kolejny krok w naszym związku? – Zapytałem patrząc jej w oczy.
- Tak, jestem gotowa. – Odpowiedziała a ja ściągnąłem jej czarny top. Nie miała na sobie stanika, więc moim oczom ukazały się jej cudowne i przede wszystkim naturalne piersi. Nie były za duże stawiałem na około rozmiar C. Mi pasowały, ważne, że były naturalne. Całowałem ją po szyi a ona mi się oddała. Bałem się tego wszystkiego, ale bardzo pragnąłem poznać ją bliżej. Położyłem ją na łóżku. Ściągnąłem swoją koszulkę i wróciłem do całowania. Poczułem jej delikatne dłonie na moich plecach, które wędrowały na całej długości. Zdjąłem jej krótkie piżamowe spodenki, zostały jej jedynie czarne koronkowe majteczki. Całowałem jej brzuch, językiem zatoczyłem delikatne kółeczka wokół jej pępka i kolczyka. Widziałem po niej, że się denerwuje, więc znów całowałem ją po szyi a potem w usta.
-Ufasz mi? – Zapytałem.
-Ufam. – Odpowiedziała. Uśmiechnąłem się i znów zabrałem za robotę zdjąłem swoje domowe dresy i zostałem tylko w bokserkach. Położyłem się obok niej byśmy przyzwyczaili się do siebie. Sara obserwowała moje ciało, dotykała w każdym miejscu jak tylko może. Czasami mi się chciało śmiać, ale się powstrzymałem. Poczułem się jak figura woskowa. Gdy już poczuła się pewnie to odważyła się na ruch i wsunęła swoją delikatną dłoń w moje bokserki by po chwili dotykać mojego członka. O ludzie… Wziąłem oddech i się odprężałem, poruszała ręką do góry i na dół całując mój brzuch. Zostałem całkiem nagi, moje majtki wylądowały na ziemi. Nie mogłem pozwolić by kobieta przejęła inicjatywę w łóżku, więc podciągnąłem ją za ręce, że leżała na moim brzuchu całowałem ją namiętnie i pozbawiłem majteczek. Obróciłem się z nią, gdy leżała pode mną z szafki nocnej wziąłem wcześniej przygotowaną prezerwatywę. Założyłem ją na swoją męskość.
- Gotowa? – Zapytałem z uśmiechem. Rozmarzona kiwnęła głową na zgodę i powoli się w nią wsunąłem. Wiedziałem, że pierwszy raz kobiety zawsze boli starałem się być delikatny. Lecz z każdą kolejną sekundą było już tylko lepiej i było słychać jej ciche pojękiwania i przyspieszone oddechy. To było naprawdę cudowne uczucie. Byliśmy jednością, jednym ciałem. Miłością. Uprawialiśmy miłość. Tak to odpowiednie stwierdzenie.