czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział V

Cześć wszystkim! Zapraszam już na V odcinek.  ♥
Proszę o oceny i komentarze. 
Dziękuję!

Rozdział V
"
Kocham Cię i nie pozwolę Ci odejść"


Dlaczego mi się to trafiło?! Dlaczego to musiałem być ja?! Przecież jest tyle ludzi na świecie, dlaczego to ja oberwałem najbardziej!? Popatrzyłem na telefon, była 3 w nocy. Nie mogę tak leżeć w ciepłym domu, kiedy wiem, że Sara wyszła i nie wiem gdzie jest. Przecież jak coś się jej stanie to będzie moja wina! Moja wina! Muszę ją znaleźć! Muszę się upewnić, że ona jest bezpieczna! Wstałem i ubrałem szybko spodnie i koszulkę. Nie martwiłem się teraz sobą a nią. Błagałem Boga by nic się jej nie stało, by wszystko było w porządku. Przeklinałem siebie, że pozwoliłem by ona odeszła, by odeszła gdy jest późno. Skończony kretyn. Lepiej by było gdyby Cię nie było. Pomyślałem. Mieli rację, nie potrafię kochać nikogo innego niż siebie. Nie zadbałem o nią. Robiłem wszystko by tylko to mi było dobrze. Wybiegłem z domu i biegłem przed siebie jakbym chciał przed czymś uciec, ale przed czym? Przed sobą? Przed moim sumieniem? Sam nie wiem… Głosy w mojej głowie nie dawały mi spokoju. Zraniłem ją, zepsułem to co między nami było. A naprawdę ją kochałem. Bardzo mocno. Jak można być tak głupim? Zadzwoniłem do niej i chyba napisałem z milion SMS. Nie odpisywała, ani nie odbierała. Nie chciała mnie znać. To bolało, świadomość, że ją straciłem raniła moje serce… Zatrzymałem się przed sklepem, który był czynny 24h. Wszedłem tam i sam nie wiem po co. Kupiłem sobie papierosy i zapaliczkę. Wyszedłem w pośpiechu i spojrzałem na to co mam w ręce. Usłyszałem krzyk kobiety z parku. Pobiegłem w tamtą stronę już przestraszony, że to krzywda dzieje się mojej kobiecie. W głowie układały mi się najczarniejsze scenariusze, biegłem ile sił w nogach. Kiedy tam się znalazłem spojrzałem jedynie na szczęśliwych zakochanych, którzy wracali z imprezy. Odetchnąłem z ulga, że to jej się krzywda nie dzieje, ale z drugiej strony byłem zawiedziony bo nie miałem punktu zaczepienia. Podszedłem do nich pokazując telefon.
-Widzieliście może tą kobietę? – Zapytałem. Nic bym nie stracił a mogę zyskać. Dziewczyna przyjrzała się zdjęciu.
- Niestety nie. – Odpowiedziała. Podziękowałem i odszedłem. Już nie wiedziałem co mam robić. Poza tym usłyszałem komentarze „Ej to Bill Kaulitz” „O Boże Bill!” „Jest późno, co on tu robi?”  Szukam swojej godności kurwa. Odpowiedziałem w myślach. Chociaż i na nią za późno. Westchnąłem i wyszedłem z parku. Skierowałem się w stronę dworca. Może poszła na pociąg do Polski? Może właśnie tam jest? Powinienem jej szukać po Polsce? A może jest gdzieś w drugiej części Berlina? Błagam, niech mi ktoś ją pomoże znaleźć… Zadzwoniłem do niej jeszcze raz. Brak sygnału. Usiadłem bezradnie pod dworcem i płakałem.
-Bill w porządku? – Zapytała jakaś dziewczyna. Popatrzyłem na nią z nadzieją, że to Sara, ale to była jakaś blondynka. Westchnąłem i pokręciłem głową. – Co się dzieje? – Dopytywała.
-Widziałaś ją może? – Pokazałem zdjęcie. Pokiwała głową.
- Jest na dworcu, czeka na pociąg. – Ożywiłem się. – Jest na peronie.
-Dziękuję! – Krzyknąłem i pognałem do środka. Błagałem Boga by ją znaleźć, by nie było za późno.
Po około 15 minutach latania po dworcu i pytania ludzi o nią dotarłem. Spojrzałem na nią siedziała zapłakana na krześle. Obok były walizki i kawa. Klęknąłem przed nią.
-Sara skarbie. – Zacząłem spokojnie. Wystraszyła się, ale po chwili widziałem radość w jej oczach. – Zanim coś powiesz daj mi się wytłumaczyć. – Szepnąłem.
- Bill chcę wrócić do domu. Nie mogę tutaj być, nie mogę być z Tobą. Wiesz, że Twój brat ma rację. –Jej oczy napełniły się znów łzami.
- Nie skarbie to nie prawda. – klęczałem przed nią a dłońmi ocierałem łzy z policzka. – Sara posłuchaj mnie. Kocham Cię jak nikogo innego. Jesteś dla mnie najważniejsza. Proszę Cię nie zostawiaj mnie przez żałosne słowa mojego brata. – Złapałem jej dłoń i złożyłem na niej delikatny pocałunek. – Nie chcę nikogo innego. Nigdy nie zrobiłem nic by Cię zranić. Proszę Cię skarbie. Kocham Cię. – wszystko to mówiłem patrząc jej w oczy.
-Bill. – szepnęła ledwo. – Nie wiem czy umiem. Nie mogę mieszkać z wami… Nie potrzebujesz mnie.
-Sara! – Lekko uniosłem głos na co ona się skuliła. – Przepraszam skarbie. – przytuliłem ją mocno do siebie. – Potrzebuje Cię. Potrzebuję Cię bardzo mocno. Proszę wróć. Błagam kochanie moje. – szeptałem. Nie mogę jej stracić. Już i tak moment, że nie było jej przez te kilka godzin był przerażający. Na peron wjechał pociąg.
-To mój. – Powiedziała i wstała. – Musimy się pożegnać. – Spojrzała mi w oczy. Zaszkliły mi się oczy. Nie! Nie! Nie! Idioto zatrzymaj ją. Kochasz ją. Potrzebujesz jej!
-Sara błagam Cię. Zastanów się. – Szepnąłem.
-Bill wiem co robię. Zadecydowałam. To jest najlepsze wyjście. –Odpowiedziała i złapała bagaże idąc w stronę pociągu.
-Błagam Sara nie! – Krzyknąłem i padłem na kolana. – Przyznaje, jestem idiotą! Jestem kretynem! Jestem żałosny! Ale to właśnie dzięki Tobie zacząłem czuć się jak ktoś ważny i to nie ze względu, że jestem sławny. Dzięki Tobie zrozumiałem, że jestem coś wartym człowiekiem. Wiem,że kocham i to Ciebie kocham! – Krzyczałem każde słowo by każdy obecny słyszał. – Sara błagam Cię! Nie zostawiaj mnie. Nie mogę być sam. KOCHAM CIĘ! – Patrzyłem zapłakany. Zatrzymała się i widziałem jak walczy ze sobą. W końcu się odwróciła spojrzała na mnie jakby z litością.
-Nie. Bill to koniec. Musisz się z tym pogodzić. – Powiedziała i wsiadła do pociągu. Wziąłem się na odwagę podbiegłem do niej szarpnąłem za rękę by ją odwrócić. Złapałem ją w ostatnim momencie zanim zrobiła krok do przedziału.
-Kocham Cię i nie pozwolę Ci odejść. – Powiedziałem i zacząłem ją całować. Bałem się czy mnie odepchnie, ale na szczęście tego nie zrobiła. Odwzajemniła! Ona mnie pragnie!
-Ja Ciebie też kocham. – W końcu powiedziała. Trzymałem ją mocno w ramionach.
-Błagam nie zostawiaj mnie. Nie chcę żyć bez Ciebie. – Szepnąłem. – Jeżeli mnie zostawisz zabiję się. Rzucę się pod pociąg. – Dodałem.
-Ale… - zaczęła lecz uciszyłem ją pocałunkiem. Jej pociąg odjechał a ja szczęśliwy nadal ją całowałem.
-Wróćmy do domu. – Powiedziałem. Kiwnęła nieśmiało głową. Widziałem, że się boi. Tylko nie wiedziałem czego. Mi zaufać? Czy reakcji Toma? Sam się jego bałem. Mój brat jest nie przewidywalny. Nikt nie wie co on zrobi kiedy się wkurzy. Uderzy mnie? Powie, że mi obciągnął? Powie, że ja to zrobiłem mu? Chyba nie jest na tyle głupi?


Wróciliśmy do domu. Była 5;30 am. Nie opłacało się spać bo o 7 wyjeżdżaliśmy w trasę. Naprawdę się cieszyłem z tego powodu… Rozłąka. Szczególnie teraz kiedy dopiero co ją odzyskałem.
-Kochanie chcesz coś pić? – Zapytałem.
-Herbatę poproszę. – Odpowiedziała prawie szeptem, gdyby nie to, że jestem doskonałym słuchaczem pewnie bym nie usłyszał. Widzę, że się boi, że ona nie chce tutaj być.
-Czego się boisz? – Zapytałem. Spojrzała na mnie.
-Toma. – szepnęła jakby jej głos miał go obudzić i rozwścieczyć.
-I prawidłowo, że się mnie boisz. – Zszedł na dół mój brat. Stanąłem koło Sary w pozycji obronnej. Nie pozwolę by stała się jej krzywda.
-Czego chcesz Tom? – Zapytałem najbardziej chłodno jak potrafię. Wzruszył ramionami i minął nas bez słowa.
-Sara zapamiętaj jedno, jeszcze mnie popamiętasz. To dopiero początek Twojego nędznego życia. Pożałujesz dnia, w którym poznałaś mojego brata.
- Tom! – Krzyknąłem. Nie mogłem tego znieść. – Opanuj się! Zostaw ją w spokoju! Sara nie zrobiła Ci krzywdy, przestań się odgrażać. – Złapałem mocniej jej dłoń by dodać jej otuchy, ale na nie wiele to dało. Bała się, czułem to. Mój brat jedynie się zaśmiał i poszedł na górę. Pokręciłem na to głową.
-Kretyn. – Powiedziałem i przytuliłem ją do siebie. – Będzie dobrze. Po trasie będzie lepiej. Zaufaj mi. – Szepnąłem i spojrzałem w jej cudne niebieskie oczęta. Złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach.
-Chodź bo idę się spakować na trasę. – Uśmiechnąłem się. Kiwnęła głową i poszliśmy do sypialni. Pomagała mi się pakować. W końcu się uśmiechnęła. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć. Musiałem mieć pamiątkę na tak długi wyjazd. Mam dużo jej zdjęć, ale chciałem jeszcze.

Spakowałem się. Pożegnałem się z ukochaną namiętnym buziakiem. Sara została w sypialni by nie widzieć Toma. Miała rację. Mój brat jest niebezpieczny dla niej teraz. Nie mogła ryzykować, ja nie mogłem! Już raz bym ją stracił. Teraz czeka mnie poważna rozmowa z bratem. Wsiedliśmy do naszego busa i jechaliśmy po Gustava i Georga. Miałem chwilę by wypytać swojego bliźniaka o tą jego pieprzoną niechęć do mojej kobiety. Do wybranki mojego życia.
-Czego się tak na mnie patrzysz jakbyś znów chciał mi obciągnąć? – Odezwał się w końcu a ja zdębiałem. Dobra, nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. – A może chcesz to zrobić? – Zaśmiał się. – Lubię jak to robisz, naprawdę mi się podobało. A jeszcze ten Twój kolczyk w języku. Żadna nie była taka dobra w robótce jak Ty. – Dodał. Sam nie wiedziałem czy to komplement czy obraza. W pewnym sensie i to i to. Pokręciłem głową.
-Dlaczego nienawidzisz Sary? – Zapytałem.
-Bo jest z Tobą. A to ja powinienem być na jej miejscu. Rozumiesz? JA! – zaakcentował ostatni wyraz. Westchnąłem na to.
-Tom. – Pokręciłem głową.
-Nie zaczynaj! Nie mów tego! Jeszcze ze mną będziesz! Jeszcze będę Cię pieprzył zobaczysz! – krzyknął. – Jesteś … - Urwał.
-Jestem Twoim bratem a nie Twoją własnością. – Zakończyłem i założyłem słuchawki. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Zdenerwował mnie. Ułożyłem się do snu i popatrzyłem w okno. Nienawidzę go. Pomyślałem.  Tak bardzo bym chciał aby już ta trasa się zakończyła. Chcę wrócić do Sary i się wyprowadzić. Nie chcę by Tom był ze mną. Nie chcę go widzieć. Każda część mnie protestowała. Nie rozumiem dlaczego mnie to spotkało. Co zrobiłem złego?! Urodziłem się? To jest kara za to, że oddycham?

Dojechaliśmy już do pierwszego miasta w jakim zaczynaliśmy grać koncert. Paryż, Francja. Lubiłem to miasto, może ze względu na wieżę Eiffla? Sam nie wiem. Zatrzymaliśmy się w Hotelu „Le Bristol”. Uśmiechnąłem się bo lubiłem duże pomieszczenia, a ten wyglądał jakby naprawdę był wielki! Pod drzwiami zebrało się pełno fanek. Wyszedłem pierwszy i zacząłem witać się z fankami, fani też się zdarzali, ale więcej było dziewczyn. Robiłem sobie z nimi zdjęcia, kilka autografów, ale w końcu przedarłem się do holu. Nasz menager od razu dał nam klucze do pokoju.
-Masz pokój z Tomem. – powiedział.
-Dzięki Jost. – mruknąłem i poszedłem by się rozpakować i odświeżyć po podróży. Napisałem SMS do Sary by się nie martwiła. Wszedłem do środka. O cholera! Ale fajny pokój, podoba mi się. Duży! Duży! Ucieszyłem się jak małe dziecko i podziwiałem wszystko dookoła. Zamknąłem drzwi, znalazłem się w salonie. Oczy chodziły mi na wszystkie strony. Drewniana ciemna podłoga,biały dywan i dwie kanapy. Duży telewizor. Jestem w raju. Zachichotałem sam do siebie i przeszedłem przez kolejne drzwi by zobaczyć co tam jest. Sypialnia, małżeńskie łóżko dwie nocne szafki, lustro. Czyli standard. Kiedy obszedłem cały apartament zdecydowałem się na szybki prysznic. Rozebrałem się i zanurzyłem w cieplutkiej wodzie. Ooo jak dobrze. Odprężyłem się, wyłączyłem myślenie. Teraz jest mi dobrze…