Zapraszam Was już na III rozdział "Zakazanych" mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. W tym odcinku wiele się pokrzyżuje i nie wiadomo co do końca się wyjaśni. Zostawcie komentarze z opiniami na temat zachowania bohaterów jak i całości. :)
Pozdrawiam! ♥
Rozdział III
"czy to
trudno pojąć?"
Kiedy tylko zszedłem
na dół moja słodka już tam była i robiła kawę. Uśmiechnąłem się podszedłem do
niej od tyłu i dałem jej buziaka w policzek.
- Dzień Dobry skarbie. – Powiedziałem. Odwróciła się do mnie.
- Dzień Dobry. – Dała mi słodkiego całusa. Uśmiechnąłem się na to szeroko. Spojrzałem na brata, który właśnie zszedł na dół.
- Cześć. – Uśmiechnąłem się szeroko. Zerknął na mnie i pokręcił głową.
- Co Ty taki szczęśliwy? – Zapytał. Pokazałem mu na migi, że nie jestem już prawiczkiem. Zrobił wielkie oczy jakbym popełnił zbrodnię.
- Bill chodź na słówko. – Powiedział poważnym tonem. Westchnąłem i poszedłem za bratem. No to dostanę opieprz od niego. Poszliśmy do pokoju Toma.
- Zdurniałeś!? – Zaczął od razu. –Jak możesz być tak głupi?! Jak Ty mogłeś iść z nią do łóżka?! – Zaczął się na mnie wydzierać. No i kto tu mówi o pójściu do łóżka… - Pomyślałem.
- Uspokój się! To moja sprawa z kim śpię, kiedy i gdzie. – Powiedziałem zdenerwowany. Tom nie miał prawa się w to wpieprzać. To moja sprawa do jasnej cholerki.
-Nie. Jesteś moim młodszym braciszkiem i nie będziesz robił takich rzeczy. – Powiedział.
- Tom! – krzyknąłem oburzony. – Jestem w tym samym wieku co Ty. Nie przesadzaj!
- Nadal jesteś moim małym braciszkiem, który potrzebuje pomocy i ochrony. – Uśmiechnął się do mnie i przejechał dłonią po moim policzku. – Tylko ja powinienem się dla Ciebie liczyć. – Mówił do mnie a ja zamknąłem oczy i rozchyliłem wargi, kiedy jego dłoń zjechała na moją szyję. Tom się do mnie zbliżył. – Pamiętaj tylko ja się liczę. – Szepnął Pocałuj mnie idioto. Pocałuj mnie.- Mówiłem sobie w myślach ale po chwili wyszedł. Zjechałem po ścianie w dół. Co się właśnie stało?! Dlaczego chciałem by własny brat mnie pocałował?! Co jest ze mną nie tak?! Ogarnąłem się i zszedłem do kuchni. Sara tam siedziała i rozmawiała z Tomem.
- Co robicie? – Zapytałem spokojnie.
- Rozmawiamy o Tobie jak byłeś mały. – Powiedział mój brat. Pokręciłem głową.
- Kochanie chodź, pojedziemy na zakupy. – Zaproponowałem szybko, by nie spędzała więcej czasu z Tomem. Nie teraz. Nie dziś. Cholera.
-No dobrze. – Zgodziła się. Zaprowadziłem ją do mojego pokoju by się ogarnęła. Zbiegłem do brata. – Zdurniałeś?! Dlaczego z nią rozmawiasz?! Dlaczego mi to robisz?! – wysyczałem. Uśmiechnął się.
- Stary wyluzuj. Chciałem tylko zaprzyjaźnić się z Twoją dziewczyną, przecież to nic złego. – Podszedł do mnie. – Skoro ją kochasz powinieneś się z tego cieszyć. – Dotknął mojej nogi swoją nogą a mnie przeszył dreszcz. Marzyłem by jego sprawne dłonie przejechały po moim kręgosłupie. By mnie pocałował swoimi ustami. Kurwa! Potrząsnąłem głową i odskoczyłem od niego.
- Proszę trzymaj się od niej z dala. – Powiedziałem i pognałem pod prysznic jak oparzony. Cholera! Co się dzisiaj ze mną dzieje?! Dlaczego fantazjuję o swoim bracie?! To mój brat. M-Ó-J B-R-A-T. – Powtarzałem sobie. Nie mogę go kochać inaczej niż brata, nie mogę myśleć pod tym kątem. Mam dziewczynę. Kocham ją. Kocham Sarę. Wszedłem pod prysznic i oblałem się zimną wodą. Cholera, co mnie dziś tknęło na miłość do Toma? Nie rozumiem… Nie Bill nie myśl o tym. Cholera nie myśl! – Krzyczałem do siebie. Umyłem się, ubrałem, wykonałem staranny makijaż i wyszedłem na dół. Sara siedziała w kuchni dopijała kawę, brata nie było. Wziąłem głęboki oddech i złapałem jej rękę. Wyszliśmy z domu i spokojnym krokiem szliśmy przed siebie.
- Bill w porządku z Tobą? – Zapytała. Uśmiechnąłem się sztucznie. Przyglądała mi się.
- Ohhh. – jęknąłem. – Nie, nie jest w porządku. – Powiedziałem. Marze by wyruchał mnie mój własny brat. Dopowiedziałem sobie w myślach.
- Co się dzieje? – Zatrzymała mnie i spojrzała mi w oczy.
- Boli mnie głowa. – Skłamałem. Tak wiem, zły człowiek ze mnie. Nie powinienem, ale nie mogę też jej powiedzieć co naprawdę się dzieje. Wzięła by mnie za jakiegoś zboczeńca. W sumie jestem tym zboczeńcem przecież to nie jest normalne… Nikogo normalnego nie podnieca go własny brat. Nie mam z kim o tym porozmawiać. Przecież nikomu nie powiem, że chcę uprawiać seks z Tomem.
- Chodź wrócimy do domu. – Powiedziała. Pokręciłem stanowczo głową.
- Nie mała, idziemy na zakupy. – Uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę.
***
Siedziałem w salonie i właśnie myślałem o tym co dziś się stało. Mój malutki braciszek pragnie mnie tak bardzo jak ja go. Jeszcze będzie mój. Jeszcze będę go mieć. Żadna kobieta nie wejdzie nam w drogę. – Uśmiechnąłem się do siebie szeroko. Tak mam plan, zniszczę to co mój Bill chce. On jeszcze będzie mój. Będziemy razem.
***
- Dzień Dobry skarbie. – Powiedziałem. Odwróciła się do mnie.
- Dzień Dobry. – Dała mi słodkiego całusa. Uśmiechnąłem się na to szeroko. Spojrzałem na brata, który właśnie zszedł na dół.
- Cześć. – Uśmiechnąłem się szeroko. Zerknął na mnie i pokręcił głową.
- Co Ty taki szczęśliwy? – Zapytał. Pokazałem mu na migi, że nie jestem już prawiczkiem. Zrobił wielkie oczy jakbym popełnił zbrodnię.
- Bill chodź na słówko. – Powiedział poważnym tonem. Westchnąłem i poszedłem za bratem. No to dostanę opieprz od niego. Poszliśmy do pokoju Toma.
- Zdurniałeś!? – Zaczął od razu. –Jak możesz być tak głupi?! Jak Ty mogłeś iść z nią do łóżka?! – Zaczął się na mnie wydzierać. No i kto tu mówi o pójściu do łóżka… - Pomyślałem.
- Uspokój się! To moja sprawa z kim śpię, kiedy i gdzie. – Powiedziałem zdenerwowany. Tom nie miał prawa się w to wpieprzać. To moja sprawa do jasnej cholerki.
-Nie. Jesteś moim młodszym braciszkiem i nie będziesz robił takich rzeczy. – Powiedział.
- Tom! – krzyknąłem oburzony. – Jestem w tym samym wieku co Ty. Nie przesadzaj!
- Nadal jesteś moim małym braciszkiem, który potrzebuje pomocy i ochrony. – Uśmiechnął się do mnie i przejechał dłonią po moim policzku. – Tylko ja powinienem się dla Ciebie liczyć. – Mówił do mnie a ja zamknąłem oczy i rozchyliłem wargi, kiedy jego dłoń zjechała na moją szyję. Tom się do mnie zbliżył. – Pamiętaj tylko ja się liczę. – Szepnął Pocałuj mnie idioto. Pocałuj mnie.- Mówiłem sobie w myślach ale po chwili wyszedł. Zjechałem po ścianie w dół. Co się właśnie stało?! Dlaczego chciałem by własny brat mnie pocałował?! Co jest ze mną nie tak?! Ogarnąłem się i zszedłem do kuchni. Sara tam siedziała i rozmawiała z Tomem.
- Co robicie? – Zapytałem spokojnie.
- Rozmawiamy o Tobie jak byłeś mały. – Powiedział mój brat. Pokręciłem głową.
- Kochanie chodź, pojedziemy na zakupy. – Zaproponowałem szybko, by nie spędzała więcej czasu z Tomem. Nie teraz. Nie dziś. Cholera.
-No dobrze. – Zgodziła się. Zaprowadziłem ją do mojego pokoju by się ogarnęła. Zbiegłem do brata. – Zdurniałeś?! Dlaczego z nią rozmawiasz?! Dlaczego mi to robisz?! – wysyczałem. Uśmiechnął się.
- Stary wyluzuj. Chciałem tylko zaprzyjaźnić się z Twoją dziewczyną, przecież to nic złego. – Podszedł do mnie. – Skoro ją kochasz powinieneś się z tego cieszyć. – Dotknął mojej nogi swoją nogą a mnie przeszył dreszcz. Marzyłem by jego sprawne dłonie przejechały po moim kręgosłupie. By mnie pocałował swoimi ustami. Kurwa! Potrząsnąłem głową i odskoczyłem od niego.
- Proszę trzymaj się od niej z dala. – Powiedziałem i pognałem pod prysznic jak oparzony. Cholera! Co się dzisiaj ze mną dzieje?! Dlaczego fantazjuję o swoim bracie?! To mój brat. M-Ó-J B-R-A-T. – Powtarzałem sobie. Nie mogę go kochać inaczej niż brata, nie mogę myśleć pod tym kątem. Mam dziewczynę. Kocham ją. Kocham Sarę. Wszedłem pod prysznic i oblałem się zimną wodą. Cholera, co mnie dziś tknęło na miłość do Toma? Nie rozumiem… Nie Bill nie myśl o tym. Cholera nie myśl! – Krzyczałem do siebie. Umyłem się, ubrałem, wykonałem staranny makijaż i wyszedłem na dół. Sara siedziała w kuchni dopijała kawę, brata nie było. Wziąłem głęboki oddech i złapałem jej rękę. Wyszliśmy z domu i spokojnym krokiem szliśmy przed siebie.
- Bill w porządku z Tobą? – Zapytała. Uśmiechnąłem się sztucznie. Przyglądała mi się.
- Ohhh. – jęknąłem. – Nie, nie jest w porządku. – Powiedziałem. Marze by wyruchał mnie mój własny brat. Dopowiedziałem sobie w myślach.
- Co się dzieje? – Zatrzymała mnie i spojrzała mi w oczy.
- Boli mnie głowa. – Skłamałem. Tak wiem, zły człowiek ze mnie. Nie powinienem, ale nie mogę też jej powiedzieć co naprawdę się dzieje. Wzięła by mnie za jakiegoś zboczeńca. W sumie jestem tym zboczeńcem przecież to nie jest normalne… Nikogo normalnego nie podnieca go własny brat. Nie mam z kim o tym porozmawiać. Przecież nikomu nie powiem, że chcę uprawiać seks z Tomem.
- Chodź wrócimy do domu. – Powiedziała. Pokręciłem stanowczo głową.
- Nie mała, idziemy na zakupy. – Uśmiechnąłem się i złapałem ją za rękę.
***
Siedziałem w salonie i właśnie myślałem o tym co dziś się stało. Mój malutki braciszek pragnie mnie tak bardzo jak ja go. Jeszcze będzie mój. Jeszcze będę go mieć. Żadna kobieta nie wejdzie nam w drogę. – Uśmiechnąłem się do siebie szeroko. Tak mam plan, zniszczę to co mój Bill chce. On jeszcze będzie mój. Będziemy razem.
***
Wróciliśmy z zakupów.
Kupiłem sobie czarną skórzaną kurtkę oraz czarne rurki. Byłem zadowolony z zakupów.
Nie myślałem o Tomie więc było dobrze. Kupiliśmy sobie jeszcze kawę w Starbucks’ie
i wracaliśmy powoli do domu. Wiecie co? W sumie dobrze się czuję przy Sarze. Jest
szczera, stawia na prywatność. Nie boi się powiedzieć tego co myśli. Bardzo
cenię w niej to, że nie kocha mnie jako Billa Kaulitza z Tokio Hotel i nie
robimy sobie zdjęć i nie wrzucamy na milion portali by się pochwalić jaką to
jesteśmy sweet parą. Nie, nie ma czegoś takiego. Właśnie to w niej kocham. Ten
dystans. Była nie tylko moją dziewczyną, ale i przyjaciółką. Ufałem jej i
mogłem powiedzieć wszystko. Po kilku godzinach wróciliśmy śmiejąc się.
Rozejrzałem się po salonie, nie było Toma więc usiedliśmy na kanapie.
- Skarbie pamiętasz, że dzisiaj mam ten wolontariat?
- Tak pamiętam. – Uśmiechnąłem się. – Musisz iść? – Zapytałem. Kiwnęła głową. Westchnąłem i się do niej przytuliłem. Poczułem jej cudowny zapach, morelowy krem pod prysznic i perfumy od Calvina Klein’a. Uśmiechnąłem się na to szeroko.
- Ale mam jeszcze chwilkę czasu, a co planujesz?
- No wiesz… - Urwałem i ręką powędrowałem pod jej bluzkę. Uśmiechnęła się na to szeroko.
- Nie wiem, pokaż mi. – Powiedziała. Nie trzeba było mnie zachęcać dwa razy. Zacząłem ją całować i powoli rozbierać.
- Tutaj chcesz to zrobić? – Przerwała pocałunek.
- A czemu by nie? – Westchnąłem. Miejsce jak miejsce.
-No bo wygodniej by było w łóżku. – Powiedziała. Jęknąłem na to, ale przeniosłem nas do sypialni i położyłem ją wygodnie. Całowałem każdy centymetr jej ciała skupiałem się na tym. Naprawdę miała świetne ciało, nie jednak kobieta by jej zazdrościła. Talia osy, piersi na moje oko rozmiar C. Idealna dla mnie. Całowałem ją i delikatnie schodziłem w dół jej brzucha. Uzależniłem się od niej i od tego jak drży pod moim dotykiem. Delikatnie złapałem ją za nadgarstki i przytrzymałem nad jej głową.
- Ohh Bill. – Szepnęła. Uśmiechnąłem się i po chwili pozwoliłem by swoimi dłońmi powędrowała na moje plecy. Mruknąłem zadowolony, jej delikatne paznokcie zataczały kółeczka. Ściągnąłem swoje spodnie, kiedy zabierałem się za dolną część bielizny zadzwonił telefon. Zerwała się by go odebrać
- Halo?.. Dobrze zaraz będę… Oczywiście proszę pana. – Powiedziała i się rozłączyła. Spojrzała na mnie.
- Przepraszam. – powiedziała. – Muszę już jechać na ten wolontariat. – Wzięła głęboki oddech. – Zawieziesz mnie? – Dodała. Kiwnąłem głową i ubrałem swoją koszulkę. Wcale mi się nie podobało, że tam jedzie a szczególnie w takim momencie. Naprawdę poczułem się zawiedziony i odepchnięty. Wyszła ogarnięta. Miała ubrane białe rurki, do tego czarne balerinki i czarną koszulkę. Podałem jej jeszcze sweterek, bo może zrobić się zimno.
- Jesteś zły? – Zapytała.
-Nie, nie jestem. – Odpowiedziałem. Tak jestem wściekły, bo ktoś nam przeszkodził. Dopowiedziałem sobie w myślach. – Jedźmy już. – Wsiedliśmy do auta.
- Co Ty w ogóle robisz na tym wolontariacie? – Zapytałem w końcu po długiej ciszy.
- Pomagam dzieciom w domu dziecka, oraz starszym osobą w domu pomocy społecznym. – Uśmiechnęła się uroczo. Lubię jak pomaga innym, w tym momencie cała złość mi ustąpiła.
- A co dokładnie robisz? – Dopytywałem.
- No teraz to co będziesz robić, jest 4pm. – Posłałem jej mój uroczy uśmiech nr. 2. Zachichotała na to.
- Dziś spędzam czas z dziećmi, będziemy rysować jakieś postacie z bajek, śpiewać, bawić się i uczyć języka obcego. – Uśmiechnęła się dumna z siebie. – Będę maluchy uczyć jak są różne zwierzątka w innych językach.
- Ej to w sumie jest miłe. – Powiedziałem.
- Przegapiłeś uliczkę mój kochany. – Klepnęła mnie w ramię. Jęknąłem i zawróciłem łamiąc dwa przepisy drogowe. Dobrze, że policji nigdzie nie było. Skręciłem w tą uliczkę. Wysiadła żegnając się ze mną. Odprowadziłem ją wzrokiem do wielkiego szarego budynku. Kiedy zniknęła za drzwiami i upewniłem się, że jest już w środku odjechałem w kierunku domu. Już kiedy odstawiłem auto poszedłem jeszcze do sklepu, kupiłem sobie opakowanie żelek oraz wody. Tom był w domu, spojrzał na mnie kiedy wróciłem do domu.
- Gdzie mój malutki braciszek był? – Zapytał.
- W sklepie. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – A czemu się interesujesz?
- No wiesz… - Zaczął i podszedł do mnie. –Stęskniłem się. – Szepnął. Prychnąłem.
- Dobre sobie, wielki Tom Kaulitz za kimś tęskni? – Próbowałem być chłodny w stosunku do niego i nie pokazywać mu jak bardzo mnie podnieca jego obecność blisko mnie.
- Za moim malutkim braciszkiem zawsze. – Powiedział. Przełknąłem ślinę, skończyłem robić kanapkę i odszedłem od niego. Szedł za mną. W końcu na schodach się odwróciłem i spojrzałem na niego.
- Czego chcesz Tom? – Warknąłem zły.
- Nic, chcę spędzać czas z moim bratem Billy nie denerwuj się. – Podszedł do mnie. – Pomogę Ci. – Wziął ode mnie kubek z herbatą. Kiedy dotknął mojej dłoni miałem ochotę wpić się w jego usta. By mnie dotykał. Kurwa! Bill do jasnej cholery ogarnij się.
- Nie dzięki, nie potrzebuję pomocy. – Powiedziałem i szybko zmyłem się na górę i zamknąłem w pokoju. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Billy malutki, otwórz drzwi. Co się dzieje? – Zapytał zmartwionym głosem. Pokręciłem głową i otworzyłem drzwi.
- Nic się nie dzieje, jestem zmęczony chcę spać. – Powiedziałem.
- Nie wierzę Ci. – Spojrzał mi w oczy i wszedł do mojego pokoju jakby był u siebie. – Coś się stało? – Spojrzał na mnie. Tak marzę byś mnie wyruchał, czy to trudno pojąć?
- Nie, nic mi nie jest. Naprawdę jestem zmęczony. Z resztą ciężki dzień dziś miałem.
- Bill jest dopiero 6 pm a Ty chcesz iść spać. Chodzi o Sarę? Mówiłem Ci, że z nią będą same kłopoty. – Warknąłem na to niezadowolony. Nie o nią do jasnej Anielki chodzi.
- Po prostu… - Zacząłem. – Nie wiem jak Ty to odbierzesz. – Urwałem. Możesz mnie pocałować?
- Skarbie pamiętasz, że dzisiaj mam ten wolontariat?
- Tak pamiętam. – Uśmiechnąłem się. – Musisz iść? – Zapytałem. Kiwnęła głową. Westchnąłem i się do niej przytuliłem. Poczułem jej cudowny zapach, morelowy krem pod prysznic i perfumy od Calvina Klein’a. Uśmiechnąłem się na to szeroko.
- Ale mam jeszcze chwilkę czasu, a co planujesz?
- No wiesz… - Urwałem i ręką powędrowałem pod jej bluzkę. Uśmiechnęła się na to szeroko.
- Nie wiem, pokaż mi. – Powiedziała. Nie trzeba było mnie zachęcać dwa razy. Zacząłem ją całować i powoli rozbierać.
- Tutaj chcesz to zrobić? – Przerwała pocałunek.
- A czemu by nie? – Westchnąłem. Miejsce jak miejsce.
-No bo wygodniej by było w łóżku. – Powiedziała. Jęknąłem na to, ale przeniosłem nas do sypialni i położyłem ją wygodnie. Całowałem każdy centymetr jej ciała skupiałem się na tym. Naprawdę miała świetne ciało, nie jednak kobieta by jej zazdrościła. Talia osy, piersi na moje oko rozmiar C. Idealna dla mnie. Całowałem ją i delikatnie schodziłem w dół jej brzucha. Uzależniłem się od niej i od tego jak drży pod moim dotykiem. Delikatnie złapałem ją za nadgarstki i przytrzymałem nad jej głową.
- Ohh Bill. – Szepnęła. Uśmiechnąłem się i po chwili pozwoliłem by swoimi dłońmi powędrowała na moje plecy. Mruknąłem zadowolony, jej delikatne paznokcie zataczały kółeczka. Ściągnąłem swoje spodnie, kiedy zabierałem się za dolną część bielizny zadzwonił telefon. Zerwała się by go odebrać
- Halo?.. Dobrze zaraz będę… Oczywiście proszę pana. – Powiedziała i się rozłączyła. Spojrzała na mnie.
- Przepraszam. – powiedziała. – Muszę już jechać na ten wolontariat. – Wzięła głęboki oddech. – Zawieziesz mnie? – Dodała. Kiwnąłem głową i ubrałem swoją koszulkę. Wcale mi się nie podobało, że tam jedzie a szczególnie w takim momencie. Naprawdę poczułem się zawiedziony i odepchnięty. Wyszła ogarnięta. Miała ubrane białe rurki, do tego czarne balerinki i czarną koszulkę. Podałem jej jeszcze sweterek, bo może zrobić się zimno.
- Jesteś zły? – Zapytała.
-Nie, nie jestem. – Odpowiedziałem. Tak jestem wściekły, bo ktoś nam przeszkodził. Dopowiedziałem sobie w myślach. – Jedźmy już. – Wsiedliśmy do auta.
- Co Ty w ogóle robisz na tym wolontariacie? – Zapytałem w końcu po długiej ciszy.
- Pomagam dzieciom w domu dziecka, oraz starszym osobą w domu pomocy społecznym. – Uśmiechnęła się uroczo. Lubię jak pomaga innym, w tym momencie cała złość mi ustąpiła.
- A co dokładnie robisz? – Dopytywałem.
- No teraz to co będziesz robić, jest 4pm. – Posłałem jej mój uroczy uśmiech nr. 2. Zachichotała na to.
- Dziś spędzam czas z dziećmi, będziemy rysować jakieś postacie z bajek, śpiewać, bawić się i uczyć języka obcego. – Uśmiechnęła się dumna z siebie. – Będę maluchy uczyć jak są różne zwierzątka w innych językach.
- Ej to w sumie jest miłe. – Powiedziałem.
- Przegapiłeś uliczkę mój kochany. – Klepnęła mnie w ramię. Jęknąłem i zawróciłem łamiąc dwa przepisy drogowe. Dobrze, że policji nigdzie nie było. Skręciłem w tą uliczkę. Wysiadła żegnając się ze mną. Odprowadziłem ją wzrokiem do wielkiego szarego budynku. Kiedy zniknęła za drzwiami i upewniłem się, że jest już w środku odjechałem w kierunku domu. Już kiedy odstawiłem auto poszedłem jeszcze do sklepu, kupiłem sobie opakowanie żelek oraz wody. Tom był w domu, spojrzał na mnie kiedy wróciłem do domu.
- Gdzie mój malutki braciszek był? – Zapytał.
- W sklepie. – Odpowiedziałem zgodnie z prawdą. – A czemu się interesujesz?
- No wiesz… - Zaczął i podszedł do mnie. –Stęskniłem się. – Szepnął. Prychnąłem.
- Dobre sobie, wielki Tom Kaulitz za kimś tęskni? – Próbowałem być chłodny w stosunku do niego i nie pokazywać mu jak bardzo mnie podnieca jego obecność blisko mnie.
- Za moim malutkim braciszkiem zawsze. – Powiedział. Przełknąłem ślinę, skończyłem robić kanapkę i odszedłem od niego. Szedł za mną. W końcu na schodach się odwróciłem i spojrzałem na niego.
- Czego chcesz Tom? – Warknąłem zły.
- Nic, chcę spędzać czas z moim bratem Billy nie denerwuj się. – Podszedł do mnie. – Pomogę Ci. – Wziął ode mnie kubek z herbatą. Kiedy dotknął mojej dłoni miałem ochotę wpić się w jego usta. By mnie dotykał. Kurwa! Bill do jasnej cholery ogarnij się.
- Nie dzięki, nie potrzebuję pomocy. – Powiedziałem i szybko zmyłem się na górę i zamknąłem w pokoju. Usłyszałem pukanie do drzwi.
- Billy malutki, otwórz drzwi. Co się dzieje? – Zapytał zmartwionym głosem. Pokręciłem głową i otworzyłem drzwi.
- Nic się nie dzieje, jestem zmęczony chcę spać. – Powiedziałem.
- Nie wierzę Ci. – Spojrzał mi w oczy i wszedł do mojego pokoju jakby był u siebie. – Coś się stało? – Spojrzał na mnie. Tak marzę byś mnie wyruchał, czy to trudno pojąć?
- Nie, nic mi nie jest. Naprawdę jestem zmęczony. Z resztą ciężki dzień dziś miałem.
- Bill jest dopiero 6 pm a Ty chcesz iść spać. Chodzi o Sarę? Mówiłem Ci, że z nią będą same kłopoty. – Warknąłem na to niezadowolony. Nie o nią do jasnej Anielki chodzi.
- Po prostu… - Zacząłem. – Nie wiem jak Ty to odbierzesz. – Urwałem. Możesz mnie pocałować?
- Mów co się dzieje,
możesz mi powiedzieć wszystko. – Złapał moją dłoń. Osz kurna, nie tego się
spodziewałem. Kciukiem zaczął gładzić wierzch mojej dłoni. Tom błagam przestań, bo nie wytrzymam…
- Nie chcę byś wziął mnie za jakiegoś seksualnego maniaka. –
Jęknąłem.
- Jezu przecież to nic złego jeżeli Sara podoba Ci się na tyle, że chcesz z nią uprawiać cały czas seks. – Staryyyy nie o nią chodzi! Ughhh… Zostaw moją dłoń, błagam przestań. Myślałem. Nie wytrzymam. Wyrwałem dłoń i spojrzałem na brata.
- Nie chodzi o nią. No bo… - Jęknąłem. – Podoba mi się pewien chłopak.
- Jesteś gejem? – Zapytał. Nie był ani zdziwiony, ani nie zareagował z odrazą. Jakby to było coś dla niego normalnego.
- Nie raczej nie jestem. – Powiedziałem cicho, zawstydzony tym. Sam nie wiedziałem.
- Podnieca Cię to? – Położył mi dłoń na udzie i jechał nią wyżej. Rozchyliłem usta i zamknąłem oczy. Wyczułem, że mój brat się uśmiecha. Boże, Tom zrób coś z tym bo zaraz pojawi mi się problem w spodniach. Przycisnął mocniej palce bliżej moje krocza. Położyłem rękę na jego i zatrzymałem go.
- Muszę iść do łazienki. – Zerwałem się, lecz poczułem jak łapie mnie za koszulkę. Odwróciłem się w jego stronę.
- A dlaczego? – Świdrował mnie wzrokiem.
- Chcę siku. – Skłamałem. Ten pokręcił na to głową i mnie puścił. Wybiegłem jak oparzony i zamknąłem się w łazience. Co się właśnie do cholery stało?! O mało nie przespałem się z moim bratem. Kurwa! Bill ogar, ogar,ogar do jasnej cholery! Nie możesz zdradzić dziewczyny z bratem! Nie wolno! Nie jesteś chorym zboczeńcem! Wróciłem do pokoju i od razu położyłem się spać. Chcę spać!z
- Jezu przecież to nic złego jeżeli Sara podoba Ci się na tyle, że chcesz z nią uprawiać cały czas seks. – Staryyyy nie o nią chodzi! Ughhh… Zostaw moją dłoń, błagam przestań. Myślałem. Nie wytrzymam. Wyrwałem dłoń i spojrzałem na brata.
- Nie chodzi o nią. No bo… - Jęknąłem. – Podoba mi się pewien chłopak.
- Jesteś gejem? – Zapytał. Nie był ani zdziwiony, ani nie zareagował z odrazą. Jakby to było coś dla niego normalnego.
- Nie raczej nie jestem. – Powiedziałem cicho, zawstydzony tym. Sam nie wiedziałem.
- Podnieca Cię to? – Położył mi dłoń na udzie i jechał nią wyżej. Rozchyliłem usta i zamknąłem oczy. Wyczułem, że mój brat się uśmiecha. Boże, Tom zrób coś z tym bo zaraz pojawi mi się problem w spodniach. Przycisnął mocniej palce bliżej moje krocza. Położyłem rękę na jego i zatrzymałem go.
- Muszę iść do łazienki. – Zerwałem się, lecz poczułem jak łapie mnie za koszulkę. Odwróciłem się w jego stronę.
- A dlaczego? – Świdrował mnie wzrokiem.
- Chcę siku. – Skłamałem. Ten pokręcił na to głową i mnie puścił. Wybiegłem jak oparzony i zamknąłem się w łazience. Co się właśnie do cholery stało?! O mało nie przespałem się z moim bratem. Kurwa! Bill ogar, ogar,ogar do jasnej cholery! Nie możesz zdradzić dziewczyny z bratem! Nie wolno! Nie jesteś chorym zboczeńcem! Wróciłem do pokoju i od razu położyłem się spać. Chcę spać!z