niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział II


Cześć wszystkim! Chciałabym napisać, że jesteście cudowni dlatego już dziś pojawia się rozdział II. Dziękuję za wszystkie komentarze i opinie. Mam nadzieję, że kolejna część również Wam się spodoba. Zapraszam do komentowania i oceniania. Początek początkiem, ale dzięki Wam jest łatwiej! :)
A Tak w ogóle to wesołych świąt wszystkim życzę! Dużo zdrowia, szczęścia, pomyślności. By rok 2014 był o wiele lepszy od 2013 i Tokio Hotel w końcu wydało obiecaną płytę! :) 
Zapraszam do czytania i komentowania. ♥


Rozdział II 

"...Kocham Cię, dlatego..."


Siedziałem właśnie w kuchni a Sara robiła jedzenie. Uśmiechałem się do niej, chociaż moją uwagę przyciągał Tom, który siedział obok i jadł kolację. Wpatrywałem się w jego wargi, oczy pełne skupienia. Nie sądziłem, że człowiek wkłada tyle energii w jedzenie. W sumie nigdy nad tym nie myślałem, po prostu jadłem. Niby zwykła codzienna czynność a w wykonaniu mojego brata była interesująca. Łapał kanapkę w prawą rękę i przykładał ją do ust, odgryzał kawałek odkładał ją na miejsce i patrzył przed siebie. Zazwyczaj gryzł coś lewą stroną i po chwili połykał. Powtórzył czynność pięć razy zanim spojrzał w moją stronę.
-Jesteś głodny? – Zapytał. Pokręciłem głową w odpowiedzi. Uśmiechnął się. – Masz zjedz kanapkę.- Przysunął ją bliżej do mnie. – Widzę, że jesteś głodny.
-Dziękuję. – Powiedziałem i spojrzałem na Sarę. Posłała mi swój czarujący uśmiech i znów wróciła do gotowania. Boże Bill, jaki Ty jesteś głupi. – Pomyślałem. – Przecież to Twój brat, normalnie jadł posiłek a Ciebie to interesowało jakby od tego, w jaki sposób to robi miały zależeć losy świata. – Pokręciłem głową i odsunąłem te myśli od siebie. Odwróciłem się by spojrzeć na Toma. Usiadł na kanapie i położył nogi na stole, przełączał po kolei programy w telewizji. Czy to możliwe, że coś w nim mi się podoba? Nie, to niemożliwe. Jesteśmy braćmi, jesteśmy rodziną i nic więcej nas nie łączy. Żadne uczucie. – Powtarzałem sobie.
-Bill dobrze się czujesz? – Zapytała Sara z troską w głosie. Popatrzyłem na nią.
-Tak tak. Mam się dobrze. – Odpowiedziałem grzecznie. Odwróciła się całkowicie w moją stronę.
– Nad czym tak myślisz? –Wbiła we mnie swój wzrok. Jęknąłem na to, bo poczułem się jak na przesłuchaniu, a przecież nie powiem prawdy.
-Zamyśliłem się nad trasą. – Powiedziałem. – W sumie już nie mogę się jej doczekać. – Uśmiechnąłem się. Zauważyłem, że odetchnęła z ulgą.
-Już myślałam, że to z głodu. – Zaśmiała się. Sam również się na to zaśmiałem i dokończyłem kanapkę mojego brata. Sara robiła właśnie jakąś sałatkę, więc wykorzystałem ten moment by zniknąć w swoim pokoju. Rzuciłem się na łóżku i analizowałem to, co właśnie się stało. Dlaczego zamiast patrzeć na swoją kobietę patrzę na własnego brata?! Co się ze mną dzieje?! – Pytałem sam siebie, chociaż dobrze wiedziałem, że na te pytanie nie uzyskam tak szybko odpowiedzi…


Obudziłem się w sobotę rano z bólem głowy. Nie miałem ochoty wstawać z łóżka, więc nadal w nim tkwiłem. Usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę. – Powiedziałem i zobaczyłem jak do pokoju wchodzi moja ukochana z kubkiem.
-Zrobiłam Ci herbatę. – Postawiła naczynie na stoliku nocnym. Podziękowałem. – Miętowa, Twoja ulubiona. – Powiedziała z radością. Aż sam się na to uśmiechnąłem. Podobało mi się w niej to, że jak się szczerzyła to pokazywała wszystkie swoje białe, równe zęby. Przypatrywałem się jej. Lekko zapadnięte policzki, pełne usta, Snake bits’y, malutki nosek, który zdobił kolczyk, czarny diamencik, naprawdę dobrze wyglądał z jej ciemną karnacją. Duże niebieskie oczy, które jedynie malowała tuszem, więc rzęsy wydawały się naturalnie długie. Brwi miała zrobione henną w cienkie linie, które ładnie dopasowały się do kształtu jej oczu. Czarne długie włosy, grzywka na bok. Ej naprawdę słodziutka istotka z niej. Jestem z nią od trzech miesięcy a nadal jest dla mnie nieodkrytą zagadką.
- Dobrze się czujesz? – Zapytała z troską w głosie.
- Wszystko by było dobrze, gdyby nie ból głowy. – Odpowiedziałem. – Połóż się koło mnie. – Dodałem. Tak jak chciałem wykonała moje polecenie. Leżeliśmy przytuleni do siebie, gładziłem ją palcem po policzku. Zarumieniła się i próbowała to ukryć.
-Śliczna wyglądasz pięknie z różowymi policzkami. – Zaśmiałem się i pocałowałem ją. Odwzajemniła to, pocałunek przerodził się w coś więcej. Złapałem ją mocniej w pasie i przycisnąłem do siebie. Właśnie teraz uświadomiłem sobie, że ją kocham. Jak bardzo ważna się dla mnie stała. Chciałem jej to dziś pokazać. Wiedziałem, że dzisiejszy wieczór będzie dla nas obojgu najważniejszy. Leżała tak na moim torsie i miała zamknięte oczka. Głaskałem ją po włosach.
- Bill. – Prawie szepnęła. – Co będzie jak wyjedziesz? – Spojrzałem na nią.
- Będę dzwonić, pisać, mówić jak bardzo mi Ciebie brakuje i, że wrócę. – Uśmiechnąłem się by dodać jej otuchy.
- Mam sama być w tym domu?
- No wiesz. – Zamyśliłem się. – Zawsze mogę Ci adoptować psa byś nie czuła się samotna jak ja będę na scenie. – Wyszczerzyłem się najszerzej jak potrafiłem. Zaśmiała się na to.
- Dobra, chcę psa. – Dała mi buziaka. Zacząłem ją łaskotać i obróciłem się na łóżku w taki sposób, że teraz siedziałem na jej brzuchu a ona nie miała jak się ruszyć, więc swobodnie zacząłem ją drugą wolną ręką łaskotać. (Jedną trzymałem jej ręce.)
- Błagam przestań. – Powiedziała po chwili śmiejąc się. Puściłem jej ręce i przestałem łaskotać.
- Wygrałem? – Uśmiechnąłem się triumfalnie. Pokiwała głową. Wstałem z łóżka i zatańczyłem mój taniec szczęścia. Sara znów nie mogła się powstrzymać i wybuchła śmiechem. W sumie się jej nie dziwię sam bym pewnie się śmiał na moje cudowne „kocie ruchy”.
- Czy zrobiłem coś nie tak? – Potupałem nogą, założyłem ręce na piersi i udawałem obrażonego. W dodatku zniżyłem głos, gdy to mówiłem. O ludzie… Gdybyście mogli zobaczyć jej minę, oczy zrobiły się większe niż 2€.
-Nie wszystko w porządku. – Próbowała opanować swój śmiech, lecz jej to nie wychodziło, bo za każdym razem, kiedy próbowała być poważna zaczynałem od nowa ją rozśmieszać. Lubiłem, gdy ktoś się śmieje, to jest takie pozytywne i oznacza, że ludzie są szczęśliwi.

Tak jak jej obiecałem pojechaliśmy do schroniska wybrać jakiegoś pieska. Tom pojechał z nami, ucieszyłem się, gdy pozytywnie rozpatrzył moją propozycję. Mój brat usiadł za kierownicą a ja na miejscu pasażera. Sara grzecznie z tył. Zauważyłem, że nawet on zaczyna ją lubić. Uśmiechnąłem się na to.
-Ej Toooooom… - Zacząłem. Spojrzał na mnie, a ja nie wiedząc, co chcę powiedzieć po prostu walnąłem mu zdjęcie. – Już nic. – Powiedziałem w końcu. Ten tylko się zaśmiał i ruszył. Stwierdziłem, że czas dać naszym kochanym fanom znak, że żyjemy, więc umieściłem głupkowate zdjęcie brata na twitterze.
Dojechaliśmy do schroniska, moją uwagę od razu przykuł Cocker Spaniel.
- Sara, co Ty na tego słodziaka? – Zapytałem. Podeszła i spojrzała na psa.
- Jest cudowny. Chcę go. – Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła bawić z psiakiem. Podszedłem do swojego bliźniaka. – A Ty wybrałeś już jakiegoś psa? – Zapytałem.
- Gdybym mógł wziąłbym wszystkie, ale tak wybrałem. – Powiedział i pokazał mi małą czarną kuleczkę, którą trzymał.
- Jaki cudowny. – Rozczuliłem się nad zwierzątkiem w jego rękach.
- Wiem, bo mój. – Zaśmiał się. Wszyscy zadowoleni poszliśmy do auta ze zwierzątkami. No cóż teraz ja byłem kierowcą, bo każdy z moich towarzyszy miał zwierzątko. Spojrzałem na Sarę, która właśnie tuliła pieska do siebie. Wzięliśmy jak najmniejsze szczeniaczki by się do nas przyzwyczaiły. Zajechaliśmy po drodze do zoologicznego by kupić potrzebne rzeczy. Gdy już wszystko mieliśmy załatwione wróciliśmy do domu i każdy z nas bawił się ze swoim zwierzakiem. Tym razem ja trzymałem nasze małe szczęście. Tak naprawdę to nazwaliśmy go Szarik. Na początku nie mogłem tego wymówić, bo to polskie imię. (Tak Sara chciała. Nie miałem serca by się nie zgodzić.) Po 20 minutach męki z wymową w końcu się nauczyłem i nawet mi się spodobało. Szarik, takie kochane…
- Mój jest Scotty. – Powiedział dumny Tom.
- Podoba mi się. – Uśmiechnęła się Sara do niego. Mój brat w końcu zaczął ją traktować normalnie i nawet z nią rozmawiać.
- Szaryk też mi się podoba. – Dodał.
- Szarik. – Poprawiła go.
- Szaruk? – Spojrzał na nią
- Szarik. – Zaśmiała się.
- Szaa…
- rik. – Dokończyła.
- Szarik. – Powiedział w końcu Tom
- Tak właśnie tak. – Zaśmiałem się.
- Jezu, trudne. – Wywrócił oczami a my się zaśmialiśmy. – Język Polski jest dziwny. – Pokręcił nosem.
- Jest bardzo łatwy. – Powiedziała po polsku a Tom spojrzał na nią jak na Ufo.
- Was?
- Powiedziałam, że jest bardzo łatwy. – Odpowiedziała już w naszym ojczystym.
- Nie, nie jest. – Skwitował Tom i poszedł do siebie razem ze Scottym.  Ja się zaśmiałem z niego. W sumie podobał mi się język polski, ale nie uczyłem się go. Umiałem powiedzieć jedynie „Kocham Cię” i tyle mi wystarczyło. Wiem, wredne z mojej strony. Usiadłem obok niej i głaskaliśmy Szarika na zmianę.

Kiedy już zostaliśmy sami w naszym pokoju wygoniłem czarnulkę pod prysznic a sam wszystko przygotowałem. Ładnie poście, 3 świeczki, czerwone wino dwie lampki szampana i taka mini kolacja w moim wydaniu. (Czyli sałatka, którą wczoraj zrobiła Sara i chipsy. Romantycznie… Wiem, ale nie umiem gotować.) Sara wyszła z łazienki i spojrzała na to wszystko zachwycona a ja stałem z lekkim uśmieszkiem.
- A z jakiej okazji taka cudowna kolacja? – Podeszła do mnie i dała mi buziaka.
- Hmm… - Zastanowiłem się. – Kocham Cię, dlatego. – Powiedziałem.
- Ja Ciebie też kocham. – Odpowiedziała. – Mogłeś mi powiedzieć to bym się ogarnęła. Jestem bez makijażu, a włosy mam w nieładzie. – Pokręciłem głową na te słowa.
- Dla mnie właśnie teraz jesteś idealna, naturalnie piękna. – Pocałowałem ją i nalałem nam wino do kieliszków. Podałem jej jeden i usiedliśmy przy oknie.
- Boję się Twojego wyjazdu. – Szepnęła mi do ucha.
- Kochanie nie bój się. Będę dzwonił. Nic się nie będzie działo, a w razie, czego przylecisz do mnie. – Przytuliłem ją mocno. – Mała nie martw się tym na zapas. To tylko trasa Europejska. Cały czas będziemy w kontakcie, zobaczysz ten czas szybko zleci i znów będę tylko Twój. –Obiecałem. Po chwili odstawiłem swój kieliszek ona zrobiła to samo ze swoim. Zaczęliśmy się całować i poznawać swoje ciała.
- Jesteś gotowa na kolejny krok w naszym związku? – Zapytałem patrząc jej w oczy.
- Tak, jestem gotowa. – Odpowiedziała a ja ściągnąłem jej czarny top. Nie miała na sobie stanika, więc moim oczom ukazały się jej cudowne i przede wszystkim naturalne piersi. Nie były za duże stawiałem na około rozmiar C. Mi pasowały, ważne, że były naturalne. Całowałem ją po szyi a ona mi się oddała. Bałem się tego wszystkiego, ale bardzo pragnąłem poznać ją bliżej. Położyłem ją na łóżku. Ściągnąłem swoją koszulkę i wróciłem do całowania. Poczułem jej delikatne dłonie na moich plecach, które wędrowały na całej długości. Zdjąłem jej krótkie piżamowe spodenki, zostały jej jedynie czarne koronkowe majteczki. Całowałem jej brzuch, językiem zatoczyłem delikatne kółeczka wokół jej pępka i kolczyka. Widziałem po niej, że się denerwuje, więc znów całowałem ją po szyi a potem w usta.
-Ufasz mi? – Zapytałem.
-Ufam. – Odpowiedziała. Uśmiechnąłem się i znów zabrałem za robotę zdjąłem swoje domowe dresy i zostałem tylko w bokserkach. Położyłem się obok niej byśmy przyzwyczaili się do siebie. Sara obserwowała moje ciało, dotykała w każdym miejscu jak tylko może. Czasami mi się chciało śmiać, ale się powstrzymałem. Poczułem się jak figura woskowa. Gdy już poczuła się pewnie to odważyła się na ruch i wsunęła swoją delikatną dłoń w moje bokserki by po chwili dotykać mojego członka. O ludzie… Wziąłem oddech i się odprężałem, poruszała ręką do góry i na dół całując mój brzuch. Zostałem całkiem nagi, moje majtki wylądowały na ziemi. Nie mogłem pozwolić by kobieta przejęła inicjatywę w łóżku, więc podciągnąłem ją za ręce, że leżała na moim brzuchu całowałem ją namiętnie i pozbawiłem majteczek. Obróciłem się z nią, gdy leżała pode mną z szafki nocnej wziąłem wcześniej przygotowaną prezerwatywę. Założyłem ją na swoją męskość.
- Gotowa? – Zapytałem z uśmiechem. Rozmarzona kiwnęła głową na zgodę i powoli się w nią wsunąłem. Wiedziałem, że pierwszy raz kobiety zawsze boli starałem się być delikatny. Lecz z każdą kolejną sekundą było już tylko lepiej i było słychać jej ciche pojękiwania i przyspieszone oddechy. To było naprawdę cudowne uczucie. Byliśmy jednością, jednym ciałem. Miłością. Uprawialiśmy miłość. Tak to odpowiednie stwierdzenie.